Nie jest łatwo, kiedy jest ciężko. Co za farmazon…
Jest późno. Około godziny 22. Siedzimy z moim bliskim w McDonaldzie jak co weekend wieczorową porą. Na dworze pogoda jest co najmniej dramatyczna. Pada bez ustanku od kilku godzin, a my rozmawiamy o tym, że nie jest łatwo być osobą myślącą i żyjącą wedle swoich zasad. Cholernie mnie to męczy, że zacząłem postrzegać świat w całkowicie inny, nieznany mi wcześniej sposób, a teraz ponoszę tego konsekwencje.
I wcale nie chodzi tu o swego rodzaju rozwojowy bełkot, a raczej o proste i relatywnie zwykłe życie w którym posługujesz się swoimi zasadami i wartościami, po to, aby być fair wobec siebie. A to w efekcie ma prowadzić do zadowolenia ze swojego życia. I pewne jest jedynie to, że będę tu opisywał swoje podejście do racjonalnego myślenia z perspektywy bynajmniej inteligenta w tłumie baranów. Ktoś nawinął kiedyś – „po co dzielić świat na my i ONI? Skąd ta pewność, że i nas, nie zaliczą do NICH?
Tu wcale nie będzie chodziło o to, że żyje się ciężko w dzisiejszym świecie. Wręcz przeciwnie. Jeżeli rozejrzysz się dookoła, to można z czystym sumieniem powiedzieć, że żyje się znakomicie i raczej nie jest łatwo zginąć dzisiaj przez otaczające nas warunki. Byle ćwierć mózg mojego pokroju może sobie doskonale dawać radę na płaszczyźnie materialnej, zawodowej, czy też realizując dodatkowo jakieś swoje zainteresowania np. poprzez pisanie bloga, którym leczy swoje stulejarstwo i kompleks małego penisa.
Szczerym i prawdziwym być nie jest łatwo
O tym, że szczerość popłaca lub raczej nie do końca pisałem w TYM wpisie. Możesz sobie tam zajrzeć i sprawdzić. Dzisiaj chcę się temu sprzeciwić. A właściwie wskazać kilka błędów logicznych w swoim spojrzeniu na rzeczywistość.
Warto zacząć od tego, że dzisiejszy świat raczej nie skłania do myślenia i refleksji. Niektórzy się z tym nie zgadzają, ale w takim prostym ujęciu nie ma z czym dyskutować. Biorąc pod uwagę ekonomię, społeczeństwo, pęd gospodarczy i technologiczny, media społecznościowe i wiele innych rzeczy towarzyszących nam codziennie można w ogólnym rozrachunku powiedzieć, że doczekaliśmy czasów w których myślenie boli. Jest zbędne, a myśleć nie jest łatwo. Głównie przez ilość informacji i danych, które zalewają nas każdego dnia. Nie ma sensu się głowić nad mnóstwem rzeczy, kiedy rozwiązania są podane na tacy.
Nie jest mi z tym do końca dobrze, ale jednocześnie nie obrażam się na rozwój świata. Pewnie dlatego, że nie ma to sensu. Nie mniej doczekaliśmy trochę swego rodzaju spełnienia się naszych życzeń. Chcieliśmy podróżować, poznawać ludzi, pracować przez internet, zarabiać furę pieniędzy, żyć jak królowie. I to wszystko mamy dzisiaj na wyciągnięcie ręki. To jest świetne. Z drugiej strony, jeżeli spojrzymy na gwiazdy szeroko rozumianego show-biznesu, to znaleźliśmy się w analogicznej sytuacji jak wiele z nich. Pragnęliśmy tych wszystkich dóbr, bogactw i możliwości, a teraz kiedy to mamy dzieją się dwie rzeczy. Po pierwsze przestajemy je doceniać — i o tym pisałem w poprzednim wpisie, który masz TUTAJ. Z drugiej strony okazuje się, że nie wszystko jest piękne i łatwe jak nam się wydawało. Kiedy każdy z nas ma tron i jest królem, to wcale nie znaczy, że coś znaczymy — wręcz przeciwnie. Przypomina mi to jakiś ustrój polityczny?? nvm.
Nie jest łatwo walczyć, kiedy szanse są nikłe
Znaleźliśmy się w punkcie, z którego — wydaje mi się, nie ma odwrotu. Przez panujące w nim warunki pewne zachowania się wypaczyły, zdewaluowały, ale to nie znaczy, że nie warto o tym mówić. To, że być może już nie uciekniemy od rozwoju i rozpędzonego świata jest co najmniej pewne. Pamiętam jak kilka lat temu wyszła płyta Mesa pt. „Trzeba było zostać dresiarzem”. Prawie cała płyta — literalnie opowiada dokładnie o tego rodzaju rozterkach. Problemach codzienności z którymi, nie chcemy lub nie potrafimy się mierzyć. Problemach, zachowaniach i sytuacjach, które aż wołają o to, żeby wszystko olać i ubrać dres. Jeszcze parę lat temu nie spodziewałem się, że może mnie to dotknąć. Nie spodziewałem się również tego, że w przeciągu najbliższych kilku lat sytuacje codzienności doprowadzą do tego, że chciałbym ubrać czapkę z daszkiem, białe skary i jakieś sofixy, czy też inny badziew.
I w tym momencie warto pochylić się nad tym dlaczego tak jest i jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy. A co jeszcze ważniejsze — jak można się wygrzebać z takiego podejścia. Myślenie jest trudne. Nie w takim prostym ujęciu jakie wywnioskuje część z czytających. Mówię raczej o podejściu całościowym — racjonalnie podejmowane decyzje, analiza ryzyka, uczenie się z porażek, dążenie do jakichś tam celów i pragnień, a przy tym baczne obserwowanie rzeczywistości co krok sprawia, że sporo się męczymy. I tych czynników jest o wiele więcej. Wymieniłem jedynie te, które mają znaczny wpływ na mnie. I pewnie nie tylko na mnie.
Nie jest łatwo po prostu zignorować niektóre rzeczy. Tak samo, jak nie jest łatwo olać zdanie innych ludzi lub przejść obojętnie nad tragedią rodzinną, zawodową lub miłosną, czy też finansową. Każdy z tych elementów mocno wgryza się w głowę i raczej nie ma zamiaru odpuścić. A właściwie to my nie mamy zamiaru odpuszczać.
Nie jest łatwo podejmować decyzje
Podobnie sprawa ma się z podejmowaniem decyzji. Spora część z nas, a zaryzykowałbym również stwierdzenie, że większość, kiedy ma do podjęcia decyzję, to zwleka z nią tak długo, jak tylko to możliwe. Zazwyczaj prowadzi to do podjęcia decyzji w stanie zagrożenia i wyboru najbezpieczniejszej opcji. Jeżeli już komuś uda się podjąć decyzję w miarę szybko, to często albo zastanawia się, czy wybrał dobrze, albo rozpamiętuje, że mógł wybrać inaczej.
Pominę grupę ludzi, którzy podejmują decyzję, trwają w niej i są zadowoleni z obrotu sprawy, nawet przy niesprzyjających warunkach. Oni są jak jednorożce, które zawsze będziemy gonić… Skąd zatem te wątpliwości i rozgrzebywanie spraw, bo wszyscy wiemy, że to robimy. Nikt się do tego nie przyznaje, każdy praktykuje. Czyli klasyka — jak porno i disco polo. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że bierze się to z czegoś, co zdiagnozowałem u siebie, ale moja egocentryczna i pusta jak wydmuszka rola jedynego mądrego może w tym spektaklu wypadać słabo. Zauważyłem, że te wszystkie dylematy dotykają mnie wtedy, kiedy mam poprzewracane w dupie. Kiedy ilość możliwych wyborów przekracza dwa. To wszystko dzieje się u mnie wtedy, kiedy chciałbym zrobić tak dużo, że aż nie robię nic. Nie jest łatwo podjąć decyzję, kiedy ma się np. 10 opcji do wyboru. To dziesięć potencjalnych dróg, dziesięć różnych scenariuszy i jakiś miesiąc móżdżenia z głowy.
Do tego dochodzą oczekiwania. Zanim cokolwiek zrobimy, to wypadałoby coś już mieć z tego. Przecież nie będziemy tak w ciemno za cokolwiek się zabierać, musimy mieć coś na zachętę. Czy tylko mi wydaje się, że pojebało nas, i to zdrowo?
Nie jest łatwo, ale bycie głupkiem jest przyjemniejsze
Głupi mają łatwiej. Ich podejmowanie racjonalnych decyzji sprowadza się do najprostszych szczebli funkcjonowania, takich jak jedzenie i wstanie rano do pracy, a i to nie zawsze. Ponadto nie mają problemów z pętlami myśli kłębiącymi się w głowie. Ich głowy działają na zupełnie oszczędnościowym trybie, który za nic ma sobie jakiekolwiek innowacje i zadania dodatkowe. I z tak błahych powodów wydaje mi się, że chodzenie w ortalionie i bluzie z napisem, że pamiętamy czy coś byłoby spoko.
Z drugiej jednak strony, może to tylko moje wyobrażenie poczucia swojej własnej cudowności każe mi myśleć, że jestem jakimś indywiduum. A tak naprawdę to znacznie zaniżam poziom wyżej wymienionych dżentelmenów i dam? Wcale bym się nie zdziwił… A jak wielkie byłoby to rozczarowanie, żeby spaść poziom niżej w tej hierarchii! Jakiś czas temu pisałem o tym, że otoczenie wpływa mocno na nas, a większość może mieć rację — możesz przeczytać o tym TUTAJ.
Kończę, bo szkoda więcej czasu na usterki w programie. Poszukując ideałów łatwo zabrnąć w miejsce, w którym podobnie jak ja, widzimy końcówkę małego i błędnego przekonania, że cokolwiek i ktokolwiek może ruszyć społeczeństwem w imię ideałów.
To, co dziś uznajesz za słuszne wcale może takie nie być, a być może słuszne to, że trzeba było zostać dresiarzem. Może tego typu rozterki nigdy by mnie nie dotyczyły… A może właśnie jako „dresiarz” pragnę zostać inteligentem i stąd ta frustracja.
Walczę o każdego czytelnika. Uważam, że każdy, kto tu trafia, szuka czegoś, co mu pomoże, a takie teksty staram się tworzyć. Moja praca i idee rozpowszechniają się tylko dzięki ludziom. Spędzę znów kilka godzin, udostępniając moje wpisy, a Ty możesz to zrobić, klikając w guzik poniżej. Proszę, zrób to, jeżeli uznasz ten tekst za wartościowy.
[social_warfare]
4 komentarze
Szczerość nie zawsze popłaca 🙂
Hej Magdaleno!
A kiedy nie popłaca Twoim zdaniem?
Niestety myślenie czasami boli (myślę tutaj o dorosłych oczywiście). To fakt i z nim bym nie dyskutowała… Ale pocieszające jest to, że przynajmniej w niektórych przypadkach po czasie widać pozytywną reakcję. 🙂 Świat niestety nie jest idealny – choć wtedy byłoby zapewne dość nudno…
Hej Monika!
Obawiam się, że raczej rzadziej niż częściej… I być może sporo racji jest w tym, że przy skrajnym idealizmie byłoby nudno. Czy na pewno?
Comments are closed.