Ale szczerze?
Szczerość nie popłaca moim zdaniem. Tylko w przypadkach kiedy mówi się do osób na których nam nie zależy. Dlatego. że do szarej masy nie dociera co się do niej mówi!
A jak już dociera, to się obrazi. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał lub spodziewała.
Jak często słyszycie sentencje w stylu: „powiedz szczerze”, „ale szczerze”, „mówisz szczerze?” Nie kur*a, na niby. Stoję patrzę Ci w oczy, jesteś dla mnie na tyle ważny lub ważna, że poświęcam Ci swoją uwagę i mówię tylko NIESZCZERZE. rotfl.
Co za nieporozumienie.
Jak podaje SJP:
szczerość
mówienie prawdy; prawdomówność
Już samo rzucenie światła na temat szczerości i rozumienia jej w społecznym aspekcie z góry definiuje, że jeżeli mamy do czynienia ze szczerością i istnieje taki termin, to musi istnieć również drugi biegun. Cudowna, piękna i inteligentna społeczność – definiuje termin, który nijako powinien być standardem i automatycznie generuje możliwość bycia kłamcą. F*ck logic.
Z jakiego powodu ludzie są nieszczerzy? Dlaczego nie bierzemy odpowiedzialności za swoje pytania? Dlaczego jesteśmy takimi ignorantami, że po zadaniu pytania na które oczekujemy czyjejś opinii, negujemy ją lub się obruszamy? Skąd w nas w ogóle potrzeba cudzej opinii w stosunku co do naszych działań, zachowań, wyglądu itp.?
Skomplikowane zwierzęta.
Jestem do bólu szczery. Jeżeli coś może kogoś zranić, to biorę to na siebie. Nie słodzę nikomu, nie klepie po plecach mówiąc, że będzie dobrze, nie udaje. Skończyłem z tym dawno temu, bo nie da się funkcjonować jako tak sprzeczny organizm. Pisałem już o tym, że rozchwianie powoduje duży dysonans w którym nie możemy się odnaleźć i gubimy swoje JA. Z tego właśnie powodu – tak, o tak, bardzooo egoistycznego przestałem tak robić. Jest jeszcze jeden poważny powód. Przestałem to robić ze względu na dobro drugiego człowieka.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Wasz przyjaciel lub przyjaciółka, znajomy, partnerka, partner lub kolega z ławki od spliffa ma ciężko chorą osobę w rodzinie. Właściwie najważniejszą dla niego w życiu. Przez kilka ostatnich ciężkich tygodni byliście obok i patrzyliście na umierającego członka rodziny oraz Waszą bratnią duszę z wielkim sercem na dłoni i wsparciem. Setki godzin rozmów, klepanie po plecach, przytulanie, wspólne szlochanie i ciągłe powtarzanie, że BĘDZIE DOBRZE. Nic się nie martw, wszystko się ułoży. To Wasz kompan słyszał od Was przez ostatnie kilkanaście lub kilkadziesiąt dni. I nadchodzi ten dzień. W strasznych męczarniach osoba z rodziny umiera, a Wasz bliski biegnie do kostnicy z telefonem i wiadomością od Was. Kolejnym zdaniem. Wszystko będzie dobrze.
No i co dalej?
Kto w tym momencie jest najbardziej poszkodowany?
Czy Wasz bliski, który był okłamywany przez ostatnie tygodnie? Czy Wy zmuszając się do udawanej uprzejmości i współczucia?
A teraz najlepsze! Wyobraźmy sobie, że ten przyjaciel spotyka Was jeszcze tego samego dnia i mówi: „ciągle powtarzałeś, że będzie dobrze, okłamywałeś mnie!”
Wiem, że sytuacja nie jest ani kolorowa, ani ciekawa, a na pewno mało sympatyczna. To nie zmienia faktu, że może się wydarzyć. Każdy z nas miał choć jedną podobną modelowo sytuacje w swoim życiu. A wszystko przez to, że wbija nam się do łba i krzyczy zewsząd o poprawności, współczuciu i empatii. Ciekawe czy takiego samego współczucia potrzebuje matka, której trzymiesięczne dziecko właśnie umiera na rękach…?
Nastąpiło straszne pomieszanie pojęć. Poprawność to zachowywanie się zgodnie z określonym kanonem zasad, a nie przyzwolenie na wszystko co się dzieje dookoła. Współczucie to współodczuwanie czyichś stanów np. emocjonalnych, solidarność w tych momentach. To nie litowanie się i wspólne pogrążanie się w jeszcze większym dole. A empatia to w żadnym wypadku klepanie po plecach, obrona lub próba ochrony kogoś przed np. jakąś straszną sytuacją. Empatia to zdolność zrozumienia tego co czuje i w jaki sposób myśli dana osoba.
Nie wiem czy to nasza przypadłość do próby bycia superbohaterem czy ogólny obraz społeczny, ale jest to strasznie egoistyczne kiedy próbujemy zrobić coś dla kogoś bo czujemy się źle jak nie zrobimy. Warto nadmienić, że tacy ludzie potrzebują tylko i wyłącznie tego aby ktoś przy nich był. Nie gadał, nie doradzał, a twardo wspierał każdą ICH decyzję i stał za nimi murem w ICH przeżywaniu danej sytuacji.
Gdzie w szczerości jest problem?
Wydaje mi się, że największy problem ze szczerością to jej waga i cena. Waga ponieważ musimy być w stanie „unieść” szczerość, którą ktoś nam zafunduje. Kiedy pytasz swojej żony lub męża o to czy Cię zdradza, to musisz brać pod uwagę to, że powie, że tak. No do cholery – przecież to proste i logiczne.
A z ceną jest trudniej, bo musimy mieć kogoś, kogo na tą szczerość stać. A dodatkowo musimy sobie na nią zasłużyć.
Sam byłem kilkudziesięciokrotnie w sytuacji kiedy po usłyszeniu lub powiedzeniu prawdy relacje lub sytuacje wywracały się do góry nogami, a świat stawał na głowie, ale w żaden sposób nie żałuję. Zakończyło się przez to wiele relacji, wiele również powstało – dużo bardziej wartościowych. Zyskałem dużo szacunku za to i straciłem wiele nerwów. Naprawdę było warto. I ciągle jest warto szczerość cenić jak nic innego.
Z tych wszystkich super-szczerych sytuacji pamiętam trzy szczególne.
Szczerość ponad wszystko.
Pierwsza dotyczyła mojej wieloletniej przyjaźni, która trwa do dziś. W najgorszym czasie życia mojej przyjaciółki musiałem jej dodatkowo dołożyć dużo nieprzyjemnych rzeczy po to, aby nakreślić jej w jak ciemnym i słabym miejscu się znajduje. Świeżo po traumatycznym związku, pracy, która wykończyła ją psychicznie, problemach rodzinnych i stracie bliskiej osoby dorzuciłem jeszcze kilka kwestii, które sprawiły, że już gorzej być nie mogło – no chyba, że by zmarła. 🙂 Jak już się pikuje głową w dół i wie się, że uderzymy o glebę, to można się przygotować, a potem powoli zacząć się zbierać. Jak się leci i nie wie, że się uderzy to może być lekki szok. Dodam, że teraz przez te doświadczenia i przepracowanie ich samodzielnie wraz ze wsparciem Jej bliskich osób jest niezniszczalna emocjonalnie 🙂
Druga to wyrzucenie mnie z pracy za moje głośno wypowiadane sprzeciwy co do systemu zarządzania, wytykanie błędów, podważanie kompetencji przełożonych i wytykanie ich braku umiejętności. To chyba jasne, że był to oficjalny powód pożegnania mnie?
Trzecia jest podobna do pierwszej z tym, że miała miejsce w relacji z moją byłą partnerką. Po jakichś dwóch miesiącach od poznania się. Bazowała na tym, że wspólnie siedzieliśmy i analizowaliśmy co w życiu robiła i jak wiele rzeczy bez sensu oraz niepotrzebnie. Wtedy myślałem, że to ostatni dzień znajomości naszej. 🙂 A mimo wszystko potrwało to jeszcze kilka lat…
To być szczerym trzeba? Powinno się? Wypada?
Nie wiem. A właściwie to nie moja sprawa. Szczerość to bardzo indywidualna kwestia i każdy odbiera ją inaczej. Ale zasada co do niej jest jasna i klarowna. Jeżeli szczery nie jesteś to raczej szczerości nie ma się co spodziewać, a na pewno ciężko będzie ją poznać, a dodatkowo zrozumieć. Życzyłbym sobie, żeby każdy szczerość cenił ponad wszystko, ale wiem, że to złudne życzenie, bo otoczeni jesteśmy tak zakłamanym obrazem rzeczywistości, że nie można się zbyt wiele spodziewać po nas jako ludziach, samych w sobie. Oczywiście, że nie opisałem tu grupy ludzi, która absolutnie przeczy temu wszystkiemu, bo wiem że i takie jednostki istnieją, a sam mam olbrzymi zaszczyt takich ludzi znać. Jest ich niestety niewielu, a dodatkowo ciężko sobie taką szczerość zaskarbić. Z nią trochę jak z zaufaniem. Ciężko zbudować, a łatwo stracić.
Życzę Wam wszystkim, drodzy Czytelnicy, abyście na swojej drodze spotykali tylko osoby dla których szczerość to podstawa relacji. Ale ponad to życzę Wam, abyście tą szczerość rozumieli i potrafili zaakceptować.
Cały ten tekst podsumować można jednym cytatem wybitnego polskiego artysty Dariusza Szlagora (ps. Vixen)
„Wiesz… Jak nie rusza ludzi twoja szczerość, to weź ich pierdol. Ich nie obudzisz”