Tak często myślę o Tobie…

by Bartosz

Myślę o Tobie, bo nie jesteś mi obojętny…

Kolejne popołudnie minęło nad refleksją czy piszę tego bloga dla siebie, czy dla czytelników. Nie mogę oprzeć się przeświadczeniu, że czy będziesz to czytał, czy nie, i tak cały czas myślę o Tobie i jesteś bardzo ważną częścią tej układanki. Sporo sygnałów i pytań słyszałem przez ostatnie miesiące. Czy jakby nikt tego nie czytał, to pisałbym dalej? Jeżeli piszę dla innych, to czy jeżeli znikną, to będę pisał dalej? Zdałem sobie sprawę, że jesteśmy w tym tak samo ważni. I Ty i ja. I dlaczego miałbym nie brać Cię pod uwagę, jeżeli niezmiennie towarzyszysz mi w tej podróży?

To czy mnie czytasz i angażujesz się w tego bloga, kompletnie nie zmienia mnie jako człowieka. Nie robi nic, co mogłoby zmienić moje poczucie własnej wartości. Może nakarmić moje ego. Sprawić, że poczuję się lepiej lub gorzej, ale kompletnie nie wpływa na mnie i mój odbiór siebie samego. Drastycznie natomiast zmienia moje myślenie o ludziach. Ostatnimi czasy w szokujący sposób. Co jest mega.

W ostatnich tygodniach otrzymałem i napisałem mnóstwo wiadomości do czytelników bloga. Sporo konwersacji narodziło się od czasu, kiedy zacząłem poruszać ważne i istotne dla mnie tematy obserwacji naszych zachowań. Wiem, że jestem w tym blogu istotnym elementem, ale nie zdawałem sobie sprawy jak ważnym elementem jesteś Ty…

Dlaczego tak często myślę o Tobie?

Jestem cholernie ciekaw kim jesteś. Kto siedzi po drugiej stronie komputera. I tu od razu dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, mógłbym zajrzeć w statystyki odwiedzin, sprawdzić dane demograficzne i zainteresowania czytelników, ale co mi to da? Niewiele, zamieniają one jedynie żywego człowieka w ciąg cyfr i wykresów — damn, to straszne. Po drugie, doskonale wiem, że masz prawo do swojej prywatności i niekoniecznie chcesz się dzielić swoimi prywatnymi sprawami. Bardzo to szanuję i nie wkraczam na Twoje podwórko.

Zaglądanie do statystyk uważam za nudne i niemiarodajne. Jeżeli natomiast nie masz oporów przed poznaniem się, a jednocześnie w jakiś sposób dzielisz podobne poglądy, to napisz do mnie. Opowiedz o sobie, powiedz kim jesteś. Co Cię kręci? Napisz mi co sądzisz o tych wpisach. Nie musisz się nawet udzielać tu w komentarzach i wystawiać się na ocenę innych. Zachowajmy tę konwersację między sobą. Nikt poza nami, nie musi niczego wiedzieć.

Jeżeli wpisy w jakiś sposób są odzwierciedleniem Twojego stanu ducha i głowy, to jak sobie z tym radzisz? Co czujesz, kiedy takie problemy przeszkadzają Ci w codzienności? Zakładając oczywiście, że masz jakieś swoje „demony”. Nie każdy przecież musi się z czymś takim mierzyć.

myślę o tobie ślimaku

Relacje między nami są niezwykłe

I wielu może się tu oburzyć. Jak w ogóle śmiałem tak powiedzieć! A ja tak uważam. Czytasz kogoś, kto odsłania się przed tysiącami ludzi ze swoimi najbardziej delikatnymi przemyśleniami. Sam angażujesz się w te teksty. Zapisałeś się na newsletter, wszedłeś na link udostępniony przez kogoś, napisałeś na Instagramie, odniosłeś się, skomentowałeś, a w wielkim ujęciu oddałeś mi chwilę swojego życia. WOW. Nie mogłem sobie wyobrazić czegoś bardziej cennego.

I żeby to nie zabrzmiało źle, ale musisz wiedzieć, że nie szukam przyjaciół ani tym wpisem, ani tym blogiem. Jednak ilość nowych relacji, która powstała za sprawą bloga i ich poziom, to jakieś szaleństwo. Nigdy nie wyobrażałem sobie czegoś bardziej fascynującego. Nie musisz mi pisać maila. Nie obchodzi mnie ile zarabiasz, jakie masz stanowisko, czy masz rodzinę i psa. Ważne jest dla mnie to jakim jesteś człowiekiem. Co Cię gryzie i dlaczego tutaj wpadasz. A jak już się pojawiasz, to czy te wpisy cokolwiek Ci dają? Co dla Ciebie znaczą i czy pomagają, czy raczej szkodzą? 🙂

Po co mnie czytasz? Czy to tylko krótkotrwała ucieczka od normalności? Czy może znajdujesz tu więcej sensu niż gdziekolwiek indziej? Chociaż szczerze w to wątpię, bo poziom grafomanii i jakości jest gdzieś na poziomie -3 parkingu podziemnego. Nie mniej z jakiegoś powodu tu przychodzisz i poświęcasz swój czas. Powiedz mi dlaczego, to bardzo dużo dla mnie znaczy…

Myślę o Tobie nawet, wtedy kiedy nie piszę

Powiedz mi. Czekasz aż coś napiszę? Czy czujesz zawód jak nie ma nowego tekstu w tygodniu? Jesteś rozczarowany czy totalnie to zlewasz? Jak się czujesz, kiedy zawodzę, bo nie ma niczego nowego na blogu? Co wtedy? Czy masz jakieś wielkie wyzwania, z którymi mierzysz się codziennie? Moim wyzwaniem jest pisanie. I wielu nie uważa tego za cokolwiek interesującego, a może Ty robisz coś wielkiego? Może popychasz świat do przodu, a ja i inni o tym nie wiemy? A może warto o tym powiedzieć?

Możesz też być zahukanym i smutnym człowiekiem. To też jest ważne. Nie jestem terapeutą, nie mam nawet aspiracji do bycia kimś, kto naprawi Ci głowę. Mogę Ci dać swoją rękę. I z sercem na dłoni powiedzieć, że to ja jestem tu dla Ciebie, a nie na odwrót. Możemy wspólnie przejść te meandry naszego życia. Ja pisząc, Ty czytając i udzielając się robimy to już od prawie roku. Właśnie sobie zdałem z tego sprawę. 10 miesięcy pisania, a ja dopiero czuję, że wystartowałem, a przede mną dłuuuuga droga. Przed Tobą również, jeżeli masz zamiar mi towarzyszyć.

Rozpoczęcie pisania to był przełom w moim życiu. A Ty? Jakie były Twoje przełomowe momenty? Czy w ogóle jakiekolwiek miałeś? Czego Cię nauczyły? Jak mocno wywarły na Ciebie wpływ? Kiedy nie piszę, czuję pustkę. Takie poczucie, że nie ma nic obok mnie. Nie ma nikogo, wtedy też myślę o Tobie. Myślisz podobnie? Czy też Ci tego brakuje? A oprócz tego bloga śledzisz jeszcze kogoś? Ktoś pomógł Ci stanąć na nogi? Czy w ogóle kiedykolwiek potrzebowałeś takiej pomocy? Czy jestem dla Ciebie dobrym kumplem, czy raczej chujem do którego mimo brzydoty i niechęci wraca się, bo opisuje świat takim jakim jest? Co sądzisz?

myślę o tobie oko

Myślę o Tobie, wtedy kiedy jesteś inny

Czytasz coś nieinternetowego? Książki? Jeżeli tak to jakie? Dlaczego akurat je? Co Ci dały i jak wiele wniosły do Twojego życia? Co w tym życiu jest tak bardzo ważnego? Masz jakąś misję, czujesz, że jesteś stworzony do wyższych celów? Jeżeli tak to jakich? Podziel się nimi, a może znajdziesz innych, którzy myślą podobnie? Uważam, że ludzi podobnych do nas, przynajmniej na poziomie zainteresowań i poglądów szuka się w takich miejscach w których bywają. A my oboje niewątpliwie jesteśmy w takim miejscu. Dlaczego by tego nie wykorzystać?

Oczywiście wiem, że jest obawa — dlatego, że nie wiadomo, kto siedzi po drugiej stronie komputera. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę… Ja pisząc o rzeczach tak intymnych też mam gdzieś z tyłu głowy to, co można z tym zrobić i jak bardzo się odsłonić, ale myślę, że nikt nie przyszedł tutaj nikomu robić krzywdy. Nie było, nie ma i nie będzie tu miejsca na takie zachowania. Jestem tutaj między innymi po to, aby tego przypilnować. Chcę Ci powiedzieć, że nie ważne co zrobisz, co napiszesz, jakie masz podejście do życia i poglądy. To kompletnie nic nie zmienia w Tobie jako człowieku. Wiem, że nowe pomysły i idee pojawiają się tam, gdzie jest dyskusja. Dyskusja jest tam, gdzie jest różnica poglądów. A gdybyśmy się nie różnili, to byłoby gorzej niż słabo.

Dlaczego te relacje są tak ważne dla mnie?

Mam dobry pomysł. Skoro ja piszę, Ty czytasz i oboje do tego wracamy, to się poznajmy. Zostańmy dobrymi znajomymi z sieci. To brzmi strasznie wyświechtanie i niewyobrażalnie. A kto powiedział, że tak się nie da i nie można? Może oprócz wymiany komentarzy i krótkiej dyskusji będziemy w stanie porozmawiać dłużej? Możesz nie mieć czasu — wiem. Ja też mogę się zajmować innymi rzeczami. Nie wyobrażam sobie jednak nie porozmawiać z Tobą na tematy, które wspólnie nas interesują. Uważam, że to największa strata jakiej możemy się dopuścić. Wciąż myślę o Tobie, jeżeli jesteś powracającym czytelnikiem.

Jeżeli jesteś tutaj pierwszy raz, to ważne, żebym wiedział też jak Cię zatrzymać. I myślę o Tobie wtedy, kiedy jesteś tu po raz pierwszy, nieprzerwanie zastanawiam się jak zebrać tu większą ilość ludzi z podobnym spojrzeniem na świat. Co chciałbyś jeszcze wiedzieć? Może o czymś nie powiedziałem albo poruszyłem nie ten punkt widzenia. Być może coś przeoczyłem, a warto byłoby się pochylić nad inną stroną zagadnienia. Powiedz mi o tym!

myślę o tobie tłum

Jest nas wiele. Możemy wiele

Na początku mała dygresja. O podążaniu swoją drogą. Chcę odesłać Cię do; jak na moją krótkowzroczną ocenę, dobrego tekstu o indywidualizmie i pewnego rodzaju braku strachu związanego z wyłamaniem się z tłumu. Kinga z bloga „Więcej serca, niż rozumu” opisała to, o czym od dawna trąbię, ale teraz idealnie wpisuje się w pewien schemat tego bloga i tego o czym za moment napiszę, bo „stadem” jakimś tam niewątpliwie jesteśmy. Wiele osób przełamuje pewną granicę, a ja pragnę zachęcić do tego jeszcze większą grupę osób. I proszę — jeżeli uznasz ten akapit za swego rodzaju incepcję i próbę satyry z tej naszej społeczności, to wiedz, że już jestem w stanie skoczyć za Tobą w ogień 🙂 Wpadnijcie tutaj i sami zobaczcie o czym mówię.

Widząc tysiące odsłon bloga mam poczucie, że mamy wspólnie powoli kształtującą się społeczność. Ludzi skupionych wokół tematów ważnych i zrzeszających ich na jakiś tam sposób. Kurde, może się to przerodzić w naprawdę coś wielkiego i cudownego — nawet jeżeli to nie ten blog będzie hubem i iskrą zapalną do publicznej dyskusji na podobne do obecnych tutaj tematy.

Mamy tak wiele do zyskania i oprócz zaangażowania i czasu niewiele do stracenia. Możemy się bardzo rozczarować. I tu nie ma wątpliwości — rozczarowanie tymi tekstami odczuwa pewnie spora część czytelników, ale ja nic z tym nie zrobię. Ty również. W najgorszym razie podamy sobie dłoń, a każde z nas pójdzie w swoją stronę, być może bogatsze o jakieś doświadczenia i przemyślenia. A może nie… O tym, że „przyjaciele” również mojego pokroju uczą samotności pisałem w tym artykule – polecam Ci do niego zajrzeć.

myślę o tobie koteł
Zdjęcie śpiącego kota. Kompletnie niezwiązane z artykułem.

Czy tego chcesz, czy nie, tkwimy w tym oboje

Tak jak wspomniałem o blogu myślę cały czas. Praktycznie spędza mi on sen z powiek. Przed każdym opublikowanym artykułem zastanawiam się: „NO I CO Z TEGO?!” Czy to, co napisałem cokolwiek znaczy? Czy niesie to jakąkolwiek wartość?! Jeżeli odpowiedź brzmi tak, to mam poczucie dobrze wykonanej roboty i liczę, że przyniesie to pole do rozmowy między czytelnikami i mną. Dodatkowo istotne jest to, że jako blog rozumiem nie tylko moje przemyślenia. Ty również tam jesteś, jesteś nieodłącznym elementem tego bloga. I słowa powyższego śródtytułu nie są rzucone na wiatr. Są poważną deklaracją i mocnym opisem całej sytuacji. Nic na to nie poradzimy 🙂

To, że proszę o opinię, chcę poznać Twoje zdanie i namawiam Cię do interakcji wcale nie znaczy, że chcę coś na tym ugrać. Dalekie jest również od braku pomysłów na wpisy albo od pisania „pod publikę”. Daje mi to pole do rozważań na temat na który się wypowiedziałem. Poszerza moją perspektywę. A sam wpis — na co bardzo mam nadzieję, pozwala rzucić nieco światła czytelnikom na różne kwestie z mojego punktu widzenia.

No właśnie, a co do wpisów. Czy te rzeczy, które opisuję przydarzają się również w Twoim życiu? Czy sytuacje o których mówię to chleb powszedni, czy raczej chora, urojona wizja Stańczyka blogosfery? Jak te wpisy kończą się dla Ciebie? Czy zamykasz bezmyślnie okno, czy może siadasz nad wodą na całe godziny i dumasz o tym wszystkim? A może jest jeszcze coś??

Powiedz mi, im really care my dear.

roślinka myślę o tobie

Myślę o Tobie i o sobie dokładnie tak samo!

Wolałbym pominąć ten aspekt, dlatego, że nie o mnie tu mowa, ale jest on tak samo ważny, jak to, co czuję do Ciebie jako czytelnika.

Czuję olbrzymią odpowiedzialność za słowa. Wiem, że mogą one sporo namieszać, ale mogą też być dużym pozytywnym ładunkiem energii. Tak samo, jak powyższe, mogą również nie znaczyć nic dla Ciebie. To nie zwalnia mnie jednak z odpowiedzialności. Dlatego zostawiłem wszystkie wpisy od początku, dlatego również tworzenie artykułów trwa dłużej i są one bardziej obszerne niż krótkie wpisy z komórki. Stąd tak wiele w nich wątków i odnośników. Po to, aby nie sprawiać wrażenia zapatrzonego w swój punkt widzenia osła, którym i tak de facto jestem.

Nie mniej, istotą pisania jest dla mnie wartość płynąca z dyskusji nad tematem, a nie wywód karmiący moje wewnętrzne ego i powstający przy tym wpis sam w sobie. Wiem, że przy niskim zaangażowaniu i małej ilości kontaktów może zmienić się mniej. Jeżeli uważasz, że warto dołożyć do poszerzenia mojej perspektywy swoje trzy grosze, to nie obawiaj się napisać czegokolwiek. Czegokolwiek co ma na celu próbę poszerzenia horyzontu, być może nie tylko mojego.

Myślę o Tobie, kiedy mogę się czegoś nauczyć

Przy wszystkim, co powyżej, musisz wiedzieć, że nie potrzebuję komplementów. Klepanie mnie po plecach wcale mi nie pochlebia, a wręcz przeciwnie sprawia, że czuję się już tak zajebisty, że nic więcej nie muszę robić. I to głupie poczucie idioty zadufanego w sobie może doprowadzić do tego, że zapadnę się kiedyś, i jak pusta czarna dziura moje zadufanie i pewność siebie wessie mnie do środka.

Bardzo się tego obawiam, ale walczę z tym. Stąd pewnie brak publikacji komentarzy, które opierają się tylko na zasadzie: „spoko wpis”, „oby tak dalej” i ignorowaniu wiadomości typu „dobrze powiedziane” i „jest gitara”. Nie zrozum mnie źle, proszę. To wszystko jest świetne, ale nie zmienia nic w moim podejściu do życia. Ja potrzebuję ludzi, od których mam szansę czegoś się nauczyć, poznać inny punkt widzenia, a dodatkowo spróbować, chociaż zrozumieć drugiego człowieka. Chyba ma to jakiś tam sens. Lub nie.

Bardzo ważne jest wiedzieć, że robi się dobrą robotę. Niezmiernie jest to istotne dla twórcy, ale wszystko ma swoje granice, i nie jest dobrze tylko słodzić, a szczególnie, wtedy kiedy nie ma powodów 🙂

napisz proszę list

„Napisz proszę chociaż krótki list…”

Halina Frąckowiak śpiewała tak lata temu. I podobnie ja poczułem się teraz. Potrzebowałem napisać to do Ciebie. Gdzieś tam jesteś, żyjesz swoim życiem, a tu spotykamy się razem. Nie wyobrażam sobie żebyś nie wiedział jak ważnym człowiekiem jesteś dla mnie i jak często myślę o Tobie.

To trochę wygląda jak list i tak to czuję. Co jest całkiem znośną formą. I mimo długiego wywodu, wydaje się atrakcyjny w całości. Nie mamy papieru, kopert i pióra. Mamy łącza, kable i światłowody. Instagram, maila, FB i całą masę innych spotów ludzi z internetu. Nie zapominam przy tym, że jesteś gdzieś tam, z krwi i kości. A ja autentycznie jestem ciekawy Ciebie i tego kim jesteś.

Może to brzmieć płytko i bezsensownie, ale wiedz, że jako czytelnik jesteś niesamowicie ważny i połączony z tym blogiem dla mnie jako twórcy. I gdyby to ważne nie było, nie pokusiłbym się na napisanie tych słów.

A Ty? Jak patrzysz na to co się tutaj dzieje? Czym dla Ciebie jest ten blog? I czy daje Ci coś dobrego?

Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, do czasu aż mi tego nie powiesz. Najczęściej znajdziesz mnie na IG, którego link masz na stronie głównej. Jestem też pod mailem [email protected] i czekam na wiadomość od Ciebie.

Do następnego razu…

Walczę o każdego czytelnika. Uważam, że każdy, kto tu trafia, szuka czegoś, co mu pomoże, a takie teksty staram się tworzyć. Moja praca i idee rozpowszechniają się tylko dzięki ludziom. Spędzę znów kilka godzin, udostępniając moje wpisy, a Ty możesz to zrobić, klikając w guzik poniżej. Proszę, zrób to, jeżeli uznasz ten tekst za wartościowy.

[social_warfare]

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA. OTRZYMASZ PREZENT W POSTACI LISTY 10 KSIĄŻEK, KTÓRE WYWRÓCĄ CI CODZIENNOŚĆ DO GÓRY NOGAMI. OD FINANSÓW PRZEZ KARIERĘ ZAWODOWĄ, AŻ PO RELACJE MIĘDZYLUDZKIE.

Podobne wpisy

10 komentarzy

Marta 23 kwietnia 2019 - 07:10

Też czasem zastanawiam się jacy ludzie do mnie trafiają i kto z nich zostaje, czy to, że moje teksty poruszają niewygodne tematy zachęca, żeby zostać? Czy wracają, bo ciekawi ich co napisałam, a może z przyzwyczajenia?

Bartosz 23 kwietnia 2019 - 17:54

Hej Marta!
To chyba normalne wśród twórców, nie jestem pewien? Nie mniej, wydaje mi się istotne, aby ludzie wiedzieli co myślę ijakie rzeczy chodzą mi po głowie. Nie tylko w kwestii wpisów czy też rozważań nad artykułami. Czytelnicy są nieodłącznym elementem twórcy i podobnie jak we wpisie napisałem. Siedzimy w tym po uszy. Oboje. Nie dowiesz się tego tak długo, aż nie zapytasz. Nie sądzisz? 🙂
Dziękuję za zaangażowanie.
Miłego dnia!

Atrakcyjne wakacje 23 kwietnia 2019 - 07:12

Jestem tu pierwszy raz, ale myślę, że będę zaglądał, zaciekawiłes nas

Bartosz 23 kwietnia 2019 - 17:57

Hej Atrakcyjne wakacje.
Jak to w ogóle zabrzmiało… Uznam to za „dobry omen” jak Pratchett i Gaiman i postaram się nie popsuć pierwszego wrażenia.
Dzięki wielkie za poświęcony czas!
Miłego.

Edward 25 kwietnia 2019 - 17:31

Cześć,
JESTEM tu pierwszy raz ale skoro przeczytałem cały Twój list, to nie jest to przypadek. Zobaczymy co się zadzieje.
Wiesz? Chyba się cieszę, że Tu trafiłem 🙂
Pozdrawiam serdecznie

Bartosz 25 kwietnia 2019 - 17:36

Witaj Edwardzie!
Cieszę się, że tutaj trafiłeś, przeczytałeś wpis do końca, odniosłeś się, masz chęć na więcej i być może cieszysz się, że do mnie trafiłeś. To wszystko niesamowicie mnie jara. Mam olbrzymie nadzieje nie zawieść Cię i siebie w przyszłości!
Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

Edward 25 kwietnia 2019 - 17:46

Nigdy mnie nie zawiedziesz Bartek. Jeżeli uda nam się coś stworzyć w tej przestrzeni to „dobra nasza” a jeżeli nie, to tak jak pisałeś w liscie – podamy sobie dłoń… Jesteś prawdziwy i ja też chcę być taki w tej relacji. Nie oczekuję, że Jesteś jakiś. Chcę Ciebie poznać i pooglądać Twój świat. Może i mi uda się pokazać Tobie mój.
JESTEM bardzo ciekawy co zobaczymy.
Pięknego dnia 🙂

Bartosz 25 kwietnia 2019 - 18:19

Tym bardziej jaram się, że nie ma tu żadnych oczekiwań!
Dzięki!

Ladylemon 1 maja 2019 - 14:02

Zaskoczył mnie ten wpis, rzadko kiedy można trafić na tak wyczerpujące i wartościowe treści. Kim jestem? Przypadkowym przechodniem, który teraz nieco się skulił, bo ktoś się nim zainteresował i chce wiedzieć więcej. A może właśnie o to chodzi, żeby podglądać blogi pozostając anonimowym?

Bartosz 2 maja 2019 - 02:34

Dzień dobry Magdaleno!
Cieszę się bardzo, że tak oceniasz te treści. To sporo znaczy dla mnie, bo ja bym o nich tak nie powiedział 🙂 Przypadkowo zainteresowałem się również Tobą, ale wynika to raczej z wzajemności, bo to Ty jako pierwsza postanowiłaś poświęcić mi swoją uwagę. I o tego rodzaju zainteresowania napisałem. Nie musisz się obawiać, nie będę chciał wiedzieć więcej niż tyle, ile mi powiesz. Nie wiem, czy chodzi o to, żeby przeglądać blogi anonimowo, daleki jestem od podążania za trendami, których i tak nie znam, a z największą pewnością nie wyróżni mnie to spośród milionów twórców. Nie chcę również powiedzieć, że zainteresowanie czytelnikiem to trend, to raczej następstwo i wypadkowa mojej twórczości. A może chodzi o to, żeby w końcu urzeczywistnić relację twórcy z czytelnikiem?
Dziękuję Ci za zostawienie po sobie śladu 🙂
Miłego dnia.

Comments are closed.