Frustracja, Sławek i Tomek — czyli jak być leniem, oczekiwać niemożliwego i żyć jak frustrat…

by Bartosz

Frustracja, frustracja, frustracja…

No właśnie, frustracja – posłuchaj o niej. Jest późne popołudnie, około godziny 16. W małej firmie prowadzonej przez dwoje ludzi, którzy zatrudniają kilkanaście osób zbliża się czas zakończenia pracy. Jednymi z pracowników tej firmy są Sławomir i Tomasz. I w tej opowieści pozostańmy przy zdrobnieniach — Sławek i Tomek.

Oboje od wielu lat rzetelnie wypełniają swoje obowiązki, są absolutnymi fachowcami w swojej dziedzinie. Nie można im zawodowo pod kątem obowiązków zarzucić żadnego rażącego zaniedbania. Nie mniej od dwóch lat Tomek, mimo swojej małej zażyłości z przełożonymi awansuje, dostaje premie i podwyżki, o które nawet nie prosi, a Sławek, mimo ciągłych ponagleń i wałkowania tematu — finansowo i zawodowo stoi w miejscu. Żyje w ciągłej frustracji, a dodatkowo zaczyna się to odbijać na całej grupie pracowników.

Można byłoby powiedzieć, że to pewnie wina wirusa, ale tak prosto nie będzie, jeden z nich — wciąż mimo kiepskiej sytuacji rynkowej wypracowuje dodatkowe pieniądze dla siebie oraz zwiększa zakres wpływu. Co ich różni? Jaki element pozwala Tomkowi na taką przewagę, a Sławkowi z miesiąca na miesiąc rujnuje ego i skraca „mentalnego siusiaka” o kolejne centymetry?

Frustracja, frustracji nie równa

Co z tym systemem jest nie tak? Czy to jakaś podpucha? Czy może wymyśliłem na poczekaniu historyjkę, która jest wyssana z palca i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? Panowie żyją, mają inne imiona, znam ich bardzo dobrze. Nie ma tu żadnych ukrytych podtekstów i haczyków. Dodam, że system działa i jest bardzo sprawiedliwy. Sam z racji frustracji wziąłem się za pisanie tego artykułu, bo przecież coś z tym trzeba zrobić, a skoro nie można łamadze przemówić do rozsądku, to może ktoś inny na tym skorzysta.

Mam w związku z tym przekonanie graniczące z pewnością, że sam znasz jakiegoś Tomka albo jesteś Sławkiem, który uważa, że świat jest niesprawiedliwy. Sam takim Sławkiem byłem, bywam i pewnie niejednokrotnie zdarzy mi się być…

Co zrobiłeś, żeby wymagać od innych czegokolwiek?!

Ta frustracja, wynika z kilku prostych rzeczy. Trochę nam się pomieszało w głowach, a w szczególności wszystkim Sławkom i ich kobiecym odpowiednikom. Może to wina pandemii i paraliżu świata, ale te sytuacje nie pojawiły się niedawno, są znane już od dawien dawna. W książce „Błądzą wszyscy (ale nie ja)” Tavris i Aronson już dawno wspominali o przykładach podobnych sytuacji. Błędów w rozumowaniu i różnych mechanizmów, których używamy na co dzień.

Warto na starcie zadać sobie pytanie. Co zrobiłem w określonej sprawie lub wobec określonej osoby, żeby oczekiwać takich, a nie innych rezultatów, których się spodziewam. I oczywiście dodam, że oczekiwania jakiekolwiek i wobec czegokolwiek są z natury zgubne i szkodliwe. Pisałem o tym już jakiś czas temu w TYM wpisie.

Skoro jednak już poruszyłem tak tę kwestię, to przy tym spojrzeniu zostańmy na potrzeby tego wpisu.

frustracja czekoladki

„Życie jest jak pudełko czekoladek”. Frustracja również…

Tak w głównej roli wspominał bohater filmu „Forrest Gump”. Podobnie również można popatrzyć na rezultaty naszych działań w życiu. Robimy mnóstwo rzeczy. Od tych bardziej angażujących, po kompletnie zbędne dla wszystkich dookoła. Nie mamy jednak nigdy pewności, jakie one przyniosą efekt. Życie jest tajemnicą, nikt nie zapisał go w gwiazdach, nie mamy własnego scenariusza stworzonego przez reptilian albo starszego pana z brodą siedzącego na chmurce.

Niezależnie od tego ile wysiłku włożysz w jakiekolwiek zadanie, pamiętaj, że frustracja płynąca z braku efektów nie jest niczym dobrym. Sam brak efektów może być albo można go uznać za pewnik. Nikt nie powiedział, że poświęcając swoje życie jakiejś czynności zdobędziesz szczyty, frustracja wynikająca z tego powodu może być olbrzymia. I niech takim przykładem będą himalaiści. Ludzie, którzy całe swoje życie, pieniądze i zdrowie poświęcają wdrapaniu się na wierzchołki ziemi. Nie każdemu z nich jest dane to zrobić. Jest pogoda — nieokiełznana, która skutecznie krzyżuje plany. Do tego setki innych czynników, które mogą mieć wpływ na finalny efekt. I mimo tak potężnego wysiłku i zaangażowania nic nie udaje się osiągnąć. Jeżeli można coś założyć z góry, to powiedziałbym, że założyć najgorszy możliwy scenariusz i porażkę. Nie kierować się nim, ale być na niego przygotowanym…

Praca, praca, praca…

I znowu o tej robocie. Ileż można? No ale trzeba się dowiedzieć przecież co u Sławka i Tomka oraz jaka jest między nimi różnica! Posłuchajmy zatem o tym, jak ta frustracja przeniosła się na efekty.

Różnią ich drobne szczegóły, na co dzień niezauważalne. Jeżeli jednak się im przyjrzymy w szerszym kontekście, to nabierają całkiem sporych w efektach rozmiarów. Tomek, to gość, który nie wybiega z firmy kiedy wybije 16. Spokojnie kończy swoje zadanie, sprawdza kilka razy czy wszystko jest na pewno zrobione i jego pracodawcę oraz współpracowników nie czeka niespodzianka następnego dnia.

W trakcie dnia skupia się na swojej pracy i przy każdej sytuacji problematycznej szuka rozwiązań, a nie dyskutuje o problemie i użala się nad jego konsekwencjami. Kiedy wypada dodatkowa praca, to sam przychodzi ją wykonać bez marudzenia, że „znowu nadgodziny”. Tomkowi można zaufać, nawet jeżeli nie można tego określić zawodowo, to prywatnie jest takim samym człowiekiem jak w pracy, rzetelnym i uczciwym. Sławkowi zdarza się prywatnie być chujem dla innych i to nic złego, ale jego współpracownicy wiedzą to i zawsze mają wątpliwości, czy czasami zawodowo Sławek sobie, z nimi nie pogrywa.

frustracja elmo

Takich Sławków żyjących w ciągłej frustracji jest wielu

I takich przykładów można by mnożyć, ale najważniejsze w tym wszystkim jest nastawienie i podejście obu dżentelmenów. Tomek na nic nie liczy, rob, to co uważa za słuszne, nie oczekuje niczego w zamian, a przede wszystkim realizuje te wszystkie rzeczy dla siebie w pierwszej kolejności. Sławek niestety nie ma takiego podejścia, więc ciągła walka go frustruje.

I wcale nie twierdzę, że jeżeli będziesz się przykładał do pracy, sumiennie realizował swoje obowiązki, to czeka Cię nagroda. Nie namawiam do robienia nadgodzin, mam nadzieję, że tak tego nie odebrałeś. Co więcej, może się okazać, że robiąc te wszystkie rzeczy czeka Cię wielkie NIC. Może się okazać, że ktoś inny zgarnie efekty Twojej ciężkiej pracy na swoje konto. Może się też okazać, że przez to jak się zachowujesz będziesz zagrożeniem dla swoich przełożonych i menedżerów i wylecisz z pracy, bo np. zbyt dużo ludzi Cię słucha i poważa, a to czyni zagrożenie dla ego i stanowisk Twoich przełożonych. Tak też może być. Nie mniej satysfakcja i spełnienie będą nieporównywalnie większe, a sama praca przestanie być pracą, ciężarem i obowiązkiem, a stanie się przyjemnością i być może odnajdziesz w niej pasję, której tak mocno wszyscy szukamy.

Poza tym — wyobrażasz sobie wizję bycia zwolnionym za to, że jesteś zbyt wpływowy i zbyt dobry? Nie wiem, czy może spotkać Cię większa satysfakcja i honor dla siebie samego, bo to nie jest powód do przechwałek i dumy dla osób dookoła, to jest tylko dla Ciebie. Znam takich ludzi, to zbudowało w nich jeszcze większe poczucie własnej wartości — nie mylić z grubiaństwem i cwaniactwem, a do tego dało duże potwierdzenie, że warto podążać tą drogą.

W związku frustracje są dużo bardziej niszczące

Niezadowalające życie seksualne, brak romantyczności i spontaniczności, zamknięcie na rozmowę i uczucia. To chyba elementy, które może wskazać sporo osób w upadających związkach lub tych, które się zakończyły. Te elementy są z pewnością jednymi z powodów końców takich relacji. I nie w tym nic dziwnego, ja też swój związek zniszczyłem przez tego rodzaju działania. A oprócz mnie pewnie i wiele, wiele innych.

Drogi mężczyzno — chcesz, żeby Twoja kobieta częściej niż w urodziny chowała się między twoimi kolanami? To może zacznij się myć częściej i o siebie zadbaj. Zacznij używać kosmetyków, które pomogą jej w tym doświadczeniu. A Ty moja droga — chcesz więcej romantyczności w tym wszystkim, co nazywasz związkiem? To może daj coś od siebie, kup nową bieliznę, pójdźcie wspólnie na kurs gotowania, żeby zjeść romantyczną kolację.

Celowo koloruję to jaskrawymi kredkami!

Te przykłady oczywiście, że są przejaskrawione. Pewnie są też krzywdzące, ale taka jest prawda. Zamieniliśmy się w sporej mierze w paniczów i damy, którym się wydaje, że wszystko do nas należy, a ludzie mają nam nadskakiwać w każdej sytuacji i być na każde nasze zachowanie. Co za bullshit. Ludzie mają swoje życie, potrzeby i poranione jak cholera serce. Więc następnym razem kiedy będziesz czegoś oczekiwać od swojej partnerki chamski prostaku, to zastanów się kiedy ostatnio sam coś dla niej zrobiłeś, żeby poczuła się nie jak dama, ale po prostu dobrze i miło. Po prostu kochana.

A ty damo na ziarnku bóg-wie-czego, jeżeli uważasz, że Twój partner nie patrzy na Ciebie jak kiedyś, to może pora się zastanowić co takiego się zmieniło w Tobie, że tak uważasz. Może pora zrzucić dresy, umyć włosy i zacząć szczotkować zęby — może pomoże.

I tu wcale nikogo nie obrażam, ale o ile lepiej by nam się żyło wszystkim bez robienia czegoś tylko i wyłącznie na pokaz lub żeby coś zyskać. Może warto zacząć od siebie, małymi krokami. A jeżeli kogoś ubodło to, co powiedziałem powyżej, to też czas się zastanowić z jakiego powodu to się stało, bo ja jestem zadowolony — widocznie zagrałem na właściwiej strunie.

ty i frustracja

Jaką naukę można wyciągnąć z frustracji życiowej?

Nie zawsze działania generują zyski i efekt…

Może się okazać, że pomimo usilnych starań nigdy nie dosięgniesz swojego zamierzonego wcześniej stanu. Możesz spędzić całe życie na uczeniu się czegoś, pracowaniu nad tym, a finalnie wszystkie prace okażą się (jedynie pozornie) bezwartościowe. Zmarnujesz czas, siły, pieniądze i życie, a mimo wszystko będziesz dalej, wciąż daleko od celu. I to jest zrozumiałe i ma dużo sensu. Gdyby było inaczej, to wszyscy ludzie realizujący swoje zadania sumiennie byliby na szczycie i świat miałby więcej kolorów niż możemy sobie wyobrazić, a wszyscy dookoła byliby szczęśliwi.

Świat jako taki sam w sobie, a życie razem z nim nie są sprawiedliwe. Życie to nie proste równanie matematyczne, gdzie 2+2=4. Jest dużo bardziej złożone, a dodatkowo znacząco więcej w nim znaków zapytania, niż praw opisujących jego funkcjonowanie. Dlatego warto się nastawić na to, że Twoje działania mogą (wcale nie muszą), ale mogą nie przynieść żadnego skutku. Nie uważam, żeby się tym kierować, nie uważam, żeby nie robić nic, bo wszystko nie ma sensu — to błędne odczytywanie tego przekazu. Jest znacząca różnica pomiędzy nie robieniem czegoś, bo z góry zakłada się porażkę, a dawaniem z siebie wszystkiego, co możliwe bez oczekiwania rezultatów, będąc po prostu w „szale pracy”.

Nasi bohaterowie nie są tu wyjątkiem…

Znam Tomka i Sławka bardzo dobrze. Prywatnie. Wiem, że gdyby Tomek został dziś zwolniony z jakiegoś powodu, to w nowej pracy robiłby dokładnie to samo. Co więcej, w swoim biznesie na boku dokładnie tak się zachowuje. Obrał pewien kurs postępowania i to na nim koncentruje swoje działania. Na tym co i w jaki sposób może dać z siebie, jak zostawić ten świat odrobinę lepszym. Sławek również prowadzi swój biznes na boku. I jest tam dużo sytuacji, które pokrywają się z jego frustracją z kariery zawodowej. Mam takie poczucie, że niezależnie od branży, pracodawcy i miejsca — Sławek zawsze skończy w tym samym miejscu. Sfrustrowany, bez nadziei na zmianę sytuacji i z ciągłymi oczekiwaniami. Najczęściej niemożliwego.

I aż dziwne, że dzielą ich jedynie drobne rzeczy, których każdy z nas może się nauczyć…

Wcale bym się nie zdziwił, gdyby przydarzyło się to Tobie…

Czasami wydaje nam się, że sukces lub nagroda jest na wyciągnięcie ręki. Że wystarczy tylko chwilę zaczekać lub dorzucić jeszcze mały kamyczek do tego ogródka i finalnie – cyk, mamy co chcieliśmy. A potem pojawia się ktoś, kto zgarnia wszystkie zasługi, cały efekt naszej ciężkiej pracy i blichtr oraz uznanie. I to całkowicie normalne. Nie można przecież wykluczyć takiej sytuacji. Co więcej, radziłbym się na nią przygotować, bo najpewniej, jeżeli jest ku temu okazja, to może się ona wydarzyć.

Już o tym mówiłem, życie nie jest sprawiedliwe i nigdy nie będzie. Dla świata nie liczy się to, kto co zrobił i jakie zasługi powinien za to otrzymać. I tu brutalna, oczywista, ale szczera prawda – ludzi też to nie interesuje. Jeżeli sobie na coś zasłużyłeś, bo tak Ci się wydaje, to z największą pewnością jesteś jak Sławek, tylko czekający na uznanie, szacunek i nagrody… Nie ma w tym nic złego ani dziwnego. Życie, otoczenie i nasze biologiczne uwarunkowania są skierowane na to, aby oczekiwać i dążyć do nagród, ale to droga przez mękę, frustrację i najczęściej donikąd.

Pewnie, że w życiu jest wiele sytuacji, które przyniosą spodziewany efekt bez oczekiwania go. Jeżeli napadniesz na bank, to pewnie zostaniesz złapany, jeżeli uprawiasz seks bez zabezpieczeń ze swoim partnerem, to możecie spodziewać się dziecka, a jak swoją żonę lub męża będziesz tłukł częściej niż karmił, to z pewnością nie skończy się to dla Was dobrze. Problem mamy jedynie z sytuacjami, których powinniśmy być beneficjentami (przynajmniej tak nam się wydaje), ale finalnie nimi nie zostajemy. I co pozostaje w takiej sytuacji?

Robić swoje, dokładnie to samo. W dalszym ciągu ciężko pracować mimo braku awansu. Być miłym i fair wobec ludzi, a na problemy społeczne reagować najszybciej jak się da. A kiedyś być może, to się opłaci. Chociaż nie ma co do tego żadnej pewności.

Frustracja leży pod nosem!

Robienie czegoś dla siebie. Reagowanie zgodnie ze swoimi przekonaniami i wartościami, to największa nagroda jaką możesz sobie dać. Zawsze lepiej jest robić coś dla siebie aniżeli dla poklasku, pieniędzy czy kariery.

Nie jestem tutaj, żeby zbawiać ludzkość, jeżeli dotarłeś tutaj, to wiesz, że na powyższe problemy nie mam rozwiązań. Mogę Ci jedynie pomóc nauczyć się z nimi żyć. Trochę spróbować wytłumaczyć jak wiele błędów myślowych popełniamy na każdym kroku. A chyba świadomość zrobienia czegoś dobrego jest nagrodą, której nikt Ci nie odbierze.

Czyż nie?

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA. OTRZYMASZ PREZENT W POSTACI LISTY 10 KSIĄŻEK, KTÓRE WYWRÓCĄ CI CODZIENNOŚĆ DO GÓRY NOGAMI. OD FINANSÓW PRZEZ KARIERĘ ZAWODOWĄ, AŻ PO RELACJE MIĘDZYLUDZKIE.

Podobne wpisy

2 komentarze

wodpowiedzi 3 lutego 2021 - 13:56

Ten wpis jest tak bardzo w punk! Chyba nic nie drażni mnie bardziej w społeczeństwie od tego ciągłego jojczenia, jak to jest mi źle i jak bardzo jestem niesprawiedliwie traktowany przez los/ludzi/szefa/wpiszcochcesz/ szczerze znajdzie się cokolwiek…
Mamy tendencje do obwiniania wszystkiego i wszystkich tylko nie siebie. A sukcesy innych określajmy jako : „udało mu się” ( wzięło samo i się udało…no bez jaj), „to był fart”, „kumpluje się z szefem” itd. powodów jest mnóstwo, nie tylko w sferze zawodowej. Każdy argument jest inny, każdy to lepszy. Najczęściej żaden z nich nie skłania do tego, żeby się zastanowić „co ja mogę zrobić inaczej”. No halo ja nie mogę nic zrobić innego, bo już jestem wystarczająco doskonały w swoim bycie i działaniach.
Nie wierzę w działania bez żadnego efektu. Jeśli faktycznie coś robisz i dajesz z siebie te 100% nie ma szans, żeby nic z tego nie było. Dajesz z siebie 0% to nie dziw się, że dostajesz 0. I nie lituj się nad sobą jaka to niesprawiedliwość Cię spotkała.
Wiadomo, że każdy z nas może być Sławkiem. Wiadomo, że każda sytuacja jest inna. Nie zawsze i nie na wszystko mamy wpływ. Pewnie, że coś/ktoś może nas skopać, poturbować i możemy zostać niesprawiedliwie potraktowani, niezależnie od chęci czy pracy w to włożonej. Nauczmy się jednak odróżniać te sytuacje, gdy to właśnie my damy dupy od tych na które nie mieliśmy wpływu.
Bo jak już chcesz sobie pojojczeć, jak to jest źle, do dupy itd. (halo – jak coś też mi się zdarza i wcale się tu nie mondruję) to przynajmniej miej tą świadomość, że zrobiłeś wszystko co tylko mogłeś i to, że się wykrzaczyło jest po prostu konsekwencją. Albo Twoją – ok wyciągnij wnioski, pochlip w poduszkę i nie rób tak drugi raz (bo efekt zapewne będzie ten sam) lub wyciągnij wnioski, pochlip w poduszkę i nie daj się drugi raz wyrolować, bo nie miałeś na coś wpływu.

Bartosz 3 lutego 2021 - 18:09

Dzień dobry.
Nie mam nic więcej do dodania wartościowego, więc jedynie podziękuję za pozostawienie po sobie śladu 🙂
Miłego dnia.

Comments are closed.