Coaching patologii. Jak dymają nas naciągacze?

by Bartosz

Rzeka irytacji wylała, podobnie jak cola na moim biurku

Coaching płodności, coaching zen i coaching Bóg jeden wie czego jeszcze… Coaching patologii — to jedyne wyrażenie, jakie mam w głowie, a właściwie opis tego, co uderza we mnie z Facebooka, stron internetowych i książek. Z każdego miejsca, podobnie jak opisywana już w ostatnim artykule głupota, bije kolejny marny trend. Każdy jest coachem, coaching jest w modzie. A na ludziach pogubionych życiowo i błądzących w meandrach swoich problemów emocjonalnych, te hieny trzepią kasę. Na dodatek nie biorą odpowiedzialności za swoje działania.

Konkretny przykład, chamstwa świata rozwoju. Przytaczał go Rafał Żak, na swoim błyskotliwym wystąpieniu TedX. Wspomniałem już o nim na samym początku tego ofensywnego jak armia radziecka artykułu — coaching płodności. Założenie, które opiera się na zadawaniu pytań, które docelowo sprawią, że będziesz mieć większą szansę na dziecko. I tak dokładnie działają, jak wcześniej, powtórzę — hieny — chamskie, nieuczciwe, żerujące na krzywdzie ludzi. Nie będę się tu skupiał na tym problemie konkretnie. Z największą przyjemnością obrzuciłem go stertą jego własnego gówna.

Rolę linczowanego przyjmują dzisiaj coache. Wszelkiego rodzaju i wszelkiej maści. Nie ma wykluczeń, nie będzie litości. Tak jak Ci padlinożercy nie mają skrupułów, ja również na potrzeby tego artykułu się ich wystrzegam.

coaching patologii hipnoza

Dlaczego coaching to niebezpieczne zjawisko?

Mogę przyjąć tylko jedno kryterium i nie będzie ono przyjemne. Na pewno nie tak przyjemne, jak pytanie coacha: „Na czym najbardziej Ci zależy”? „Co chciałbyś osiągnąć przez pracę ze mną”? Coachu! Za te zdania — zgiń, przepadnij. To kryterium to brak kontroli. Całkowitej kontroli nad tą branżą. A wciąga ona na tyle, co wciąganie kokainy z pośladków striptizerki albo Stolichnaya w klubie w sobotni wieczór. I oprócz gry słów i wirujących metafor w tym błazeństwie jest sporo niebezpieczeństwa. Szczególne kryje się w coachach samozwańczych.

To taki gatunek coacha, który z braku chęci do roboty i kwalifikacji do robienia czegokolwiek, nawet do kopania rowów, bierze się i otwiera swoje atelier coachingu. Dla niewtajemniczonych — atelier, to po prostu pracownia lub pracownia artysty. I takim artystą sztuki rozwojowej mianuje się ów coach. Czyli chłop lub baba bez kwalifikacji i zerowej odpowiedzialności za podejmowane przez siebie działania. Najgorszy sort coachów — coache typu żuki gnojaki. Przez lata toczą kulę swojego gówna, tylko po to, aby zapłacić ratę za kredyt, a przy okazji rozpieprzyć w drobny mak parę dobrych istnień ludzkich. Bo jak taka gwiazda, nie ma żadnych kwalifikacji, to co może narobić, pracując z żywym człowiekiem?

Kolejnym gatunkiem coachingu jest coaching anegdotyczny lub tak zwany coach — zjadłem wszystkie rozumy. Ściema na ściemie w innych słowach. Model coacha to coach, któremu coś tam w życiu się udało, fartem, bo fartem, ale się udało. I teraz on jaśnie oświecony, który zna jedyną słuszną drogę postępowania, będzie nauczał. Będzie uczył tego, co mu się udało. Świetnym przykładem są tu coachowie, uczący innych, jak być coachami. Istna coachingowa incepcja. Nie mam tu błyskotliwego porównania do robaka albo innego zwierzęcia taplającego się w fekaliach, ale uznajmy, że to coache — świnie. Też radośnie zbijają piątki, jak im się nasypie ziemniaków do koryta. Czyli da zarobić.


Walczę o każdego czytelnika, bo uważam, że każdy, kto tu trafia, szuka czegoś, co mu pomoże, a takie teksty staram się tworzyć. Moja praca i idee rozpowszechniają się tylko dzięki ludziom. Spędzę znów kilka godzin, udostępniając moje wpisy, a Ty możesz to zrobić, klikając w guzik poniżej. Proszę, zrób to, jeżeli uznasz ten tekst za wartościowy.

[social_warfare]

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA. OTRZYMASZ PREZENT W POSTACI LISTY 10 KSIĄŻEK, KTÓRE WYWRÓCĄ CI CODZIENNOŚĆ DO GÓRY NOGAMI. OD FINANSÓW PRZEZ KARIERĘ ZAWODOWĄ, AŻ PO RELACJE MIĘDZYLUDZKIE.


No i gwiazdy…

Coachingowi eksperci od wszystkiego, istne autorytety mediów i internetu, które już dawno zostały połknięte, strawione i wydalone przez ogarniętą część społeczności. Dla przykładu — jeden Pan w okularach i jeden Pan z koczkiem na głowie, który zresztą został zmieszany z błotem przez randomowego gościa z popularnego serwisu, na którym zamieszcza się wideo w sieci. To zazwyczaj pierwsi ludzie w danej materii, którzy ogarnęli, że jest nowy sposób wyzysku frajerów i poszli za tym. I chwała i szacunek im za to, że potrafią myśleć przedsiębiorczo. I chuj w dupę, za postawę guru, którymi się określają. Bo jedyne kim mogą się mianować, to specjalistami od wmawiania ludziom bzdur, na swój temat. Nic więcej. Pisałem o nich trochę w tym artykule, można zajrzeć dla poszerzenia tematu. I tu docieramy do najbardziej niebezpiecznej strefy tych gównozjadów. Wszystkich powyższych.

Wątpliwy moralnie coaching?

Chodzi o weryfikowanie kompetencji i tego, co stoi za danym „nauczycielem”. Większość z nich to nic nie warte, puste jak wydmuszki kukiełki, opowiadające bzdury na swój temat. Jak i na temat swoich zarobków, sukcesów i Bóg jeden wie, czego jeszcze. Wiem, że to ludzie powinni weryfikować takie aspekty, ale trudno winić o brak skrupulatności ludzi, którzy są w tak ciemnej dupie, że sami sobie nie radzą ze sobą. Aż tu nagle trafia się jakiś przygłup, który im powie, że od dzisiaj może wszystko, a świat jest zły, a na dodatek, że jego PRZESŁANIE to tylko 499 zł i tylko dzisiaj i tylko teraz. Na zawsze odmieni się Twoje życie…

Odmieni się, bo ubędzie Ci kilka stów z portfela. Sam byłem baranem głupio naciętym kilka jak nie kilkanaście razy. Przyparty do muru sięgniesz po każdą dawkę nadziei, a na niej żerują te wyzute z uczuć i moralności szmatławce. Czy spotkałeś z kimś, kto zaproponowałby Ci zwrot środków w razie nieosiągnięcia sukcesu, o którym mówią? Czy którykolwiek z tych szarlatanów napisał Ci maila po odbyciu jego kursu z pytaniem, czy masz efekty i jesteś zadowolony? Nie mówię już o włażeniu w dupę i zabieraniu na obiad. Jak moi bliscy pomagają mi się wygrzebać z kłopotów, to potem biorą mnie na stronę i jak nie ogarniam, to opierdalają za głupotę, a potem idziemy na obiad.

Coaching to zło, a właściwie to coache…

No i gwóźdź programu, a właściwie tego wulgarnego ataku na Bogu ducha winnych lamusów wykorzystujących wolny rynek i ekonomię. Jak do cholery, ktoś, kto jest życiowo zniszczony, zostawiony przez partnera, który go lał, albo alkoholik może pomóc Ci w ułożenie swojego życia wedle własnych reguł? Jak gość pracujący w korpo na etacie, może pomóc Ci składać biznes? A jakaś chuda piczka z szybką przemianą materii jedząca legendarną płytę pilśniową i dwa winogrona dziennie pomoże Ci zgubić 20 kg sadła? Do większości tych rzeczy, bez najmniejszego problemu dojdziesz sam. A jak nie dojdziesz, to znaczy, że Cię to nie interesuje.

Możesz powiedzieć — chuja się znasz. Trener piłki nożnej nie musi być wybitnym strzelcem, aby szkolić drużynę piłkarzy. Owszem, nie musi. Musi wiedzieć jak tę pieprzoną piłkę kopnąć, a do tego potrzebne jest doświadczenie i wiedza, jakiekolwiek zaplecze i bagaż doświadczeń. Którego próżno szukać u tych z powyższych akapitów.

Nie mam nic do dodania w ich kwestii. Strzeżcie się, jak możecie i weryfikujcie, co się da. Tyle słowem zakończenia.

I pewnie sporo jest tych, co się oburzą i powiedzą, że coaching jest spoko. A dobrych coachów jest na pęczki. Trudno, pozwolili na patologię w swojej branży, to niech teraz z nią walczą…

Dużo wulgaryzmów padło w tym tekście, nie obchodzi mnie to zbytnio. Frustracja tak mocno sięgnęła zenitu, że gdzieś to przelać musiałem. Chciałem tylko przeczytać książkę i wyciągnąć z niej wiedzę i okazało się, że autor, to kolejny z tych padlinożerców.

Znów się dałem nabrać…

P.S.

Po pierwsze! Napisz mi, proszę, co sądzisz o dziś poruszonych kwestiach! Poruszmy sekcje komentarzy trochę bardziej. Chcę wiedzieć, co myślisz! Chcę, aby była zgoda na niezgodę z moimi poglądami, i niech rozpocznie się szaleńczy wir dyskusji!
Po drugie! Założyłem fan page na Facebooku, niewiele tam aktywności czytelników. A dobrze jest, jak się coś dzieje. Więc klikaj tu na linka i zadziej tam coś. Łapka, komentarz i udostępnienie albo pojazd i niepochlebna opinia oraz merytoryczne argumenty za tym, że nie mam racji!
FACEBOOK
Po trzecie! Kanał na YouTube. Wrzuciłem kolejny film i nie wiem, czy to jest dobre i czy idzie we właściwym kierunku. Jeżeli nie widziałeś, to obejrzyj i zostaw po sobie znak w postaci oceny! A jak widziałeś, to wróć, sprawdź raz jeszcze i oceń!
Link do kanału na YouTube
Po czwarte! Jestem na Twitterze i Instagramie. Spoko, nie ogarniam tych platform nawet dostatecznie, ale jest to kolejny kanał do kontaktu ze mną.
INSTAGRAM
TWITTER
I po piąte. Ten blog to miejsce szacunku i dyskusji. Jeżeli w jakikolwiek sposób nie jest Ci obojętna moja praca, to bez informacji od Ciebie nie jestem w stanie korygować swoich działań. Wiedz, że każda nawet najmniejsza uwaga prowadzi do zmiany. Z góry dziękuję za każde zaangażowanie.
Trzymaj się, cześć!

Podobne wpisy

7 komentarzy

Karol Rolewicz 23 stycznia 2019 - 07:31

Z prawdziwego coachingu korzystałem około 12 lat temu, miałem wtedy 18 lat. Trener nie motywował mnie, ani nie pytał co chcę osiągnąć. Ale po rozmowie z Nim miałem dużo jaśniejszą wizję.To było niesamowite, bo nie miałem pojęcia kiedy to się zadziało, w luźnej rozmowie przy obiedzie, między wierszami, a czułem się dużo mądrzejszy (pomimo, że żadne mądrości nie były mi przekazane)

Wtedy nie sądziłem, że to słowo tak spowszednieje w internetach i będzie wykorzystywane tak beznadziejnie. Coaching jest świetny, ale nie ten który ludzie znają z sieci.

Bartosz 23 stycznia 2019 - 16:02

Dzień dobry Karolu!
W takim razie bardzo się cieszę. Widocznie trafiłeś na odpowiednich ludzi, na pewno nie z tych, o których pisałem powyższy wpis 🙂
Miłego dnia. Dziękuję za zostawienie po sobie śladu.

Brygida J. 23 stycznia 2019 - 11:03

I przybijamy piateczkę, bo się zgadzam w 100%. Problem, jest taki, że uwielbiamy zrzucać odpowiedzialność na innych. Jak nie wychodzi w życiu odpowiedzialny jest beznadziejny coaching, a nie ja. Jest popyt, jest podaż.

Bartosz 23 stycznia 2019 - 16:05

Hej Brygida.
Jest popyt i jest podaż, doskonale ujęte. Nie mniej, prawa ekonomii nie wykluczają bycia uczciwym, kompetentnym i postępującym zgodnie z jakimkolwiek kręgosłupem moralnym. I nie twierdzę, że wszyscy tak postępują — wręcz przeciwnie. Artykuł opisuje wyjątkowej maści specyficzny wycinek tego świata. Co nie umniejsza jego obrzydlistwa. 🙂
Dziękuję za zostawienie po sobie śladu.

Tomasz 24 stycznia 2019 - 00:01

Ja sam korzystałem z usług coacha i ta praca przyniosła bardzo wiele dobrego dla mojego życia. Mimo tego jestem zdania, że wiele dzisiaj na rynku osób, którzy idą w ten zawód bo jest trendy i są tam zarobki. Jednak trzeba pamiętać, że są też ludzie, którzy robią to z pasji i mają do tego naturalne predyspozycje. Nie widzę nic złego w korzystaniu z takiej pomocy o ile jest ona skuteczna i wprowadza pozytywne zmiany. Tak było w moim przypadku, ale jak już mówiłem, poszedłem do człowieka, który się na tym dobrze zna.

Bartosz 24 stycznia 2019 - 09:29

Dzień dobry Tomku!
Cieszę się z Twojej sytuacji. Ja nigdzie nie powiedziałem, że to nie jest możliwe. To znaczy trafić na dobrego fachowca. Nie powiedziałem również, że nie można korzystać z takich usług. Obśmiałem po prostu, konkretny wycinek tej masy ludzi. Nic więcej.:)
Miłego dnia.

Patocoaching, czyli jak nabijają nas w butelkę - Blaber 29 sierpnia 2022 - 11:40

[…] Coaching patologii. Jak dymają nas naciągacze? […]

Comments are closed.