Druga miłość nie odeszła. I kocham ją od lat.

by Bartosz

Historia pewnej miłości….

Kiedy sięgam pamięcią i próbuję sobie przypomnieć, kiedy ten związek się zaczął, to przed oczami mam jedno wspomnienie. Piętnaście lub szesnaście lat temu, ciepły poranek przed wyjściem do szkoły. Nie pamiętam dokładnej daty, ale mogło to być w okolicach rozpoczęcia lub zakończenia roku szkolnego. Nawet nie potrafię ocenić teraz która to była klasa 🙂 Otwarte okna naszego mieszkania w bloku na nowym osiedlu metalowców w mieście, w którym dorastałem. Nagrana przez znajomego płyta podarowana mi z zachętą do przesłuchania. Miałem około 12 lat więc co ja mogłem wtedy wiedzieć o muzyce. Szczególnie że w otoczeniu dzisiejszej muzyki wciąż nie wiem zbyt wiele.

Przy tych otwartych oknach wdychając świeży powiew wiatru, po raz pierwszy się spotkaliśmy. Zwyczaj, który panował, jasno określał zasady wyruszania do szkoły. Wszyscy, którzy szli w stronę szkoły, zbierali po drodze znajomych, którzy mieszkali po drodze. Tak się wtedy złożyło, że moja klatka w bloku to był ostatni przystanek. Koledzy podchodzący pod klatkę usłyszeli głośne dźwięki i słowa wydobywające się z mojego okna. Wtedy już je znali, a ja dopiero poznawałem. Pod klatką zebrało się kilka osób. Ja katowałem sprzęt muzyczny mojej mamy, kupiony wtedy za jakieś bardzo wygórowane pieniądze odsłuchując płytę „Opowieści z betonowego lasu” Piotra „Donguralesko” Górnego. Tak się poznaliśmy. 

Polski hip-hop? Zawsze!

Od tamtej pory tę płytę przesłuchałem tak wiele razy, że nie potrafię ich zliczyć. Towarzyszy mi ona przez te kilkanaście lat, podobnie jak cała twórczość Donguralesko. Znam większość utworów, i to sporą na pamięć. I jest to ewidentny fenomen, jeżeli chodzi o jakikolwiek mój stosunek do artysty i środowiska hip-hopowego w Polsce. Piotr jest artystą nietuzinkowym i ponadczasowym. Utwory, które nagrał w latach początkowych swojej kariery można bez najmniejszych problemów, i nie na siłę przenieść na dzisiejsze czasy. Dalej będą one niezwykle aktualne.

Nie „wychowałem się” na Moleście i daleko mi do słuchacza Peji. To nie znaczy, że nie doceniam ich wkładu w polski przemysł muzyczny. Donguralesko ewidentnie zawładnął moim umysłem i mocno przy nim trwam, nawet nie rozumiejąc części jego utworów 🙂

Jestem strasznie wybiórczym słuchaczem polskiego hip-hopu. I można się na to oburzać, ale co komu do tego, czego ktoś słucha i dlaczego nie słucha czegoś innego? Nie rozumiem. 



Możesz zapisać się na newsletter, aby otrzymywać na bieżąco informacje o NOWYM projekcie wydawniczym, jakim jest książka oraz o nowościach na blogu. 

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA. OTRZYMASZ PREZENT W POSTACI LISTY 10 KSIĄŻEK, KTÓRE WYWRÓCĄ CI CODZIENNOŚĆ DO GÓRY NOGAMI. OD FINANSÓW PRZEZ KARIERĘ ZAWODOWĄ, AŻ PO RELACJE MIĘDZYLUDZKIE.


Miłość do muzyki, miłość dożywotnia

Od tamtej pory muzyka towarzyszy mi praktycznie codziennie. Jest ze mną na dobre i na złe, w chwilach łatwych i ciężkich. Wtedy kiedy jestem szczęśliwy i gdy płaczę. I to nie jest tak, że stare bębny i sample z winyli zza oceanu wciąż tłuką mi w słuchawki. Wręcz przeciwnie. Teraz słucham większości gatunków, a z niektórymi mi po prostu nie po drodze, z brzmieniami „metalowymi” na ten przykład. I nie ujmuje to w żaden sposób temu gatunkowi. 

Nie mogę powiedzieć lub zagwarantować, że do końca życia będę słuchał muzyki, choć nie wyobrażam sobie tego. Większość i to znaczna mojego dnia opiera się na słuchaniu muzyki lub piosenek i jest to jakoś nieodzowny element mojego życia. Chciałbym być kiedyś dobrym dziadkiem, co to albumy „starej szkoły” będzie wnuczkom podrzucał 😀 


Walczę o każdego czytelnika, bo uważam, że każdy, kto tu trafia, szuka czegoś, co mu pomoże, a takie teksty staram się tworzyć. Moja praca i idee rozpowszechniają się tylko dzięki ludziom. Spędzę znów kilka godzin, udostępniając moje wpisy, a Ty możesz to zrobić, klikając w guzik poniżej. Proszę, zrób to, jeżeli uznasz ten tekst za wartościowy.

[social_warfare]


Czas na krok kolejny…

Przez bardzo długi czas muzyka mówiła, a właściwie przemawiała do mnie, w pewien sposób aż któregoś dnia pomyślałem o tym, że może warto powiedzieć coś do niej? Aby nie był to związek jednostronny, postanowiłem zająć się szeroko rozumianym tworzeniem. I nie ukrywam, że również były to teksty hip-hopowe. W końcu byłem „ziomeczkiem z bloków”! A każdy z tego grona marzył, a przynajmniej większość marzyła o tym, aby swoje trzy grosze do tego kotła emocji dorzucić. 

I nie powiem, że frajda z tego była niesamowita. Zaczęło się od niesławnej, marnej podróbki takiego zespołu jak „Verba”. Chyba. Nagraliśmy z moim serdecznym przyjacielem z tamtych lat utwór, który w buntowniczy i mało błyskotliwy sposób opisywał młodzieńcze podejście do miłości. Teraz jak tego słucham, bo zaszyfrowane i schowane w czeluściach twardego dysku to mam, to leżę i wstać nie mogę. I nie mówię tu zupełnie o jakości nagrań, ponieważ mieliśmy tak olbrzymi fart, że nasz znajomy od kilku lat wtedy już muzyką się zajmował i posiadał profesjonalne studio nagrań. Mowa oczywiście o jakości tekstów i poziomie spięcia się na tym numerze. Dwóch mało rozgarniętych chłopaków w wieku nastoletnim postanowiło całemu światu powiedzieć, jak to jest z miłością… Bez komentarza, wystarczy tylko żartobliwy znaczek-dwukropek oraz duża litera d zwielokrotniona 68 razy.

Potem przez długi czas tworzyłem sam, we własnym studiu i za pośrednictwem własnych umiejętności. Było to mocno problematyczne, ponieważ wiedzy z zakresu realizacji dźwięku nie miałem żadnej, a dodatkowo zapał był słomiany. Przynajmniej w większej ilości aspektów szeroko rozumianego procesu twórczego. Po kilku latach walki z samym sobą zaprzestałem twórczości i chyba to dobrze dla uszu wszystkich ludzi, choć mam czasami chęć coś pośpiewać. 

Muzyka wszędzie!

W każdej lokalizacji, w której się znajdowałem, w każdym miejscu na świecie, w którym byłem muzyka była razem ze mną. Idzie krok w krok i nie odstępuje mnie ani ja jej na krok. To ciekawe, bo nawet ja sam czasami mam się dość, a ona mi nie brzydnie. I to jest w niej chyba najcudowniejsze.

I największym zaskoczeniem dla mnie jest to, że wiele sytuacji w życiu rozwiązałem dzięki muzyce. Nie tylko sprawy bezpośrednio, że gdzieś znalazłem odpowiedź. Również w pośredni sposób, gdzie to zanurzenie się w dźwiękach było odskocznią, która pozwalała mi rozplątać kwestie, z którymi się borykałem lub borykam. Niesamowite jest to również że na co dzień szukamy ciszy i miejsca wyciszenia dla siebie, aby uniknąć zgiełku i szumu dnia codziennego a tę ciszę i spokój często w muzyce odnaleźć mi się udaje i wcale nie przeszkadza mi jej poziom głośności. Im bardziej potrzebuję się zanurzyć, tym bardziej podkręcam głośność.

Ma w sobie jakiś czar i magię, która zabiera mnie do zupełnie innego świata. I uważam, że ten świat mimo tego, że nierealny, to jak najbardziej prawdziwy. Przynajmniej w większości. 

Nie jestem ekspertem od muzyki, nie próbuję nawet być. Chciałem tylko opowiedzieć o miłości, która nie przemija, a z roku na rok zacieśnia swoje więzy jeszcze bardziej. I jest mi z tym niebywale dobrze.

Co mogę polecić?

Spora część artystów, których słucham to artyści nie za bardzo masowi. Słabiej się sprzedają. Może dlatego, że nie celują w masy? Przez to ich wyjątkowość wzrasta jeszcze bardziej. Niemniej jednak poziom ambitności tej muzyki wcale nie zmniejsza się wraz z ilością sprzedanych płyt.

Ewidentny i bezwzględny numer jeden. Donguralesko i cała jego dyskografia. Każdy featuring i płyta po płycie. Dziadziorowy styl, jedyny i niepowtarzalny. Można mieć wrażenie, że utwory nie mają spójności. Piotr wielokrotnie w wywiadach i wypowiedziach powtarzał, że jego muzyka to totalny twór chwili i tego, co w nim się urodzi w tym momencie.

Na tym samym poziomie, ale nieco w cieniu. Łona. Cała dyskografia. To o czym mówi w swoich utworach prawnik ze Szczecina, wielokrotnie wprawiało i wprawia w osłupienie. Czasami mam wrażenie, że słuchać jego płyt to wielki zaszczyt 🙂

Two Steps from Hell-tutaj chyba komentarza nie mam. To trzeba przesłuchać! Również cała dyskografia.

Taco Hemingway-na pewno album „Café Belga”. Dawno nie trafił się na rynku muzycznym ktoś taki jak on. Najbardziej sławny z ukrywających się, a rzecz jasna niesamowicie uzdolniony.

Fugees-echo czasów. Genialne utwory z jeszcze genialniejszym wykonaniem.

AC/DC-praktycznie cała dyskografia, z nieśmiertelnym „You Shook Me All Night Long” na czele.

To tyle jak na początek. Mam nadzieję, że podobnie odbierasz muzykę, i daje Ci ona tyle samo radości.

P.S.

Po pierwsze! Napisz mi, proszę, co sądzisz o dziś poruszonych kwestiach! Poruszmy sekcje komentarzy trochę bardziej. Chcę wiedzieć, co myślisz! Chcę, aby była zgoda na niezgodę z moimi poglądami, i niech rozpocznie się szaleńczy wir dyskusji!
Po drugie! Założyłem fan page na Facebooku, niewiele tam aktywności czytelników. A dobrze jest, jak się coś dzieje. Więc klikaj tu na linka i zadziej tam coś. Łapka, komentarz i udostępnienie albo pojazd i niepochlebna opinia oraz merytoryczne argumenty za tym, że nie mam racji!
FACEBOOK
Po trzecie! Kanał na YouTube. Wrzuciłem kolejny film i nie wiem, czy to jest dobre i czy idzie we właściwym kierunku. Jeżeli nie widziałeś, to obejrzyj i zostaw po sobie znak w postaci oceny! A jak widziałeś, to wróć, sprawdź raz jeszcze i oceń!
Link do kanału na YouTube
Po czwarte! Jestem na Twitterze i Instagramie. Spoko, nie ogarniam tych platform nawet dostatecznie, ale jest to kolejny kanał do kontaktu ze mną.
INSTAGRAM
TWITTER
I po piąte. Ten blog to miejsce szacunku i dyskusji. Jeżeli w jakikolwiek sposób nie jest Ci obojętna moja praca, to bez informacji od Ciebie nie jestem w stanie korygować swoich działań. Wiedz, że każda nawet najmniejsza uwaga prowadzi do zmiany. Z góry dziękuję za każde zaangażowanie.
Trzymaj się, cześć!

Podobne wpisy

2 komentarze

Patryk Tarachoń (@PatrykTarachon) 20 grudnia 2018 - 22:45

W moim przypadku, w życiu również muzyka odegrała dużą rolę. Nie był to rap ani hip-hop, a bardziej rock. Muzyka pomagała mi w najtrudniejszych chwilach, dziś radzę już sobie inaczej, chociaż wielokrotnie sięgam po muzykę, nawet tę, słuchaną lata temu.

Bartosz 21 grudnia 2018 - 19:36

Hej Patryk.
Coś się zmieniło że teraz radzisz sobie inaczej? Czy muzyka już nie pomaga w towarzystwie?
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

Comments are closed.