Minęło 28 lat…
I można powiedzieć, że kolejne urodziny to kolejny krok w stronę grobowej deski. Można również powiedzieć, że rocznica urodzenia to kolejny piękny czas, za który jesteśmy wdzięczni, a dodatkowo sprawił, że jesteśmy zadowoleni. Gdzie leży prawda? Jak zwykle pośrodku.
„Sztuka dorosłości” to sztuka brania odpowiedzialności za swoje działania. Bycia świadomym podejmowanych decyzji oraz wyciągania wniosków, z których porażek się doświadczyło. Nie ma nic złego w zabawie z okazji urodzin ani nic złego w smutnej refleksji na temat niespełnionych pragnień. Po raz kolejny. Urodziny stały się dla mnie punktem weryfikacyjnym i obserwacyjnym mojego życia. Może dlatego, że to dzień dla każdego z nas szczególny i odświętny. Może bardziej odświętny niż inne świąteczne dni.
Quo vadis?
Taki tytuł nosi jedna z powieści wielkiego polskiego noblisty. No właśnie, czy świadomość tego, dokąd zmierzamy, a w efekcie oczekiwane przez nas rezultaty to dobra miara życia? Dla jednych pewnie tak. I w moim przypadku tak właśnie jest. Jedyną miarą skuteczności i zadowolenia w moim życiu jest poczucie skuteczności i zadowolenia z mojego życia. Bo niby z czyjego mam być zadowolony? Śmiem wątpić, że wszyscy patrzą na to w taki sam sposób, ale to nic złego. Jeżeli dla kogokolwiek miarą udanego i spełnionego życia są ciepłe kapcie, kochająca rodzina to może być tak, że to jest dla niego miara spełnienia.
Pokusiłbym się jednak o zastanowienie czy nie warto patrzeć na zadowolenie z życia właśnie w kontekście siebie samego. Całkowicie odcinam od tego świat zewnętrzny. Jeżeli zabierze się komuś ciepłe kapcie, telewizor, żona przyprawi mu rogi, a dzieci pójdą w świat, nie pamiętając o cudownych rodzicach to czy dalej ta osoba będzie szczęśliwa?
Coraz częściej łapię się na tym, że wiele aspektów życia utożsamiałem z rzeczami materialnymi, aspektami fizycznymi itp. Nie powiem, że się tego wyzbyłem całkowicie. Wręcz przeciwnie. Uparcie z tym bój toczę i staram się konsekwentnie wroga mojej osobowości niszczyć podczas każdej z potyczek, w której wagą jest poczucie szczęścia przedstawione dobrem materialnym. Na niewiele zdać się może sporo tłumaczeń logicznych, kiedy brakuje nam do pierwszego, a znajomy kupuje kolejny samochód i nie jest to życie ponad stan, a faktycznie wypracowany ciężką pracą efekt działań. Sam w sobie w takich sytuacjach spinam się jeszcze bardziej i wiem, że na taką ciężką pracę stać zarówno mnie, jak i każdego z nas.
Tak wielu ludzi wokół nas, ale czy na pewno?
Przez 28 lat swojego życia poznałem dziesiątki, jeżeli nie setki tysięcy osób i każdy z nas pewnie w podobnej skali może opisać. Można powiedzieć również że przecież nie od urodzenia, ale od jakiegoś tam etapu świadomego życia. Dla uproszczenia sytuacji używajmy pełnych zakresów dat.
Ile z tych osób w moim życiu pozostało? Ile z nich zmieniło jego bieg? Jak wielki wpływ mieli oni na moje życie? Większość i to znacząca — żaden. A skromna grupka kilku — niesamowity. I w podobnej pewnie skali mógłby to opisać każdy z nas. Wydaje mi się, że z okazji „mojego święta” warto byłoby tym ludziom jakoś podziękować. Znajdzie się na to miejsce na końcu tego posta.
Doświadczenie to jedyne co mamy
Uwielbiam słuchać moich dziadków, którzy mając już ponad 70 lat, opowiadają mi o dawnych czasach i przeżyciach, o których istnienia nie miałem pojęcia i o podejściu do życia, które z ich perspektywy powoli się wypala. Mógłbym słuchać tego godzinami i mam olbrzymie szczęście, bo nie każdy może tego doświadczać. Niektórzy swoich dziadków nawet poznać nie mogli, co jest smutne, ale daje również pewnego rodzaju komfort w postaci nieoglądania ich przemijania, a w efekcie śmierci, która pewnie miła nie jest. I to nic nadzwyczajnego, że starsi ludzie mają do powiedzenia na temat bardzo dużo. Przeżyli mnóstwo lat i doświadczyli tak wiele w ich trakcie, że mają z dużą pewnością mandat do tego, aby o tym życiu nam mówić.
Młodzi mają moc!
Zdarzają mi się również piękne chwile, które opisać jest mi niesamowicie dobrze. Bo kiedy spotyka się człowieka w swoim wieku albo i młodszego, który ma do powiedzenia jeszcze więcej, niż ludzie w wieku moich dziadków to naprawdę serce się raduje. I takie osoby mimo ich znikomej ilości przeze mnie spotkanych napawają mnie dumą i poczuciem, że nie wszystko w naszym społeczeństwie stracone. A nawet może to oni będą wspólnie z innymi niedługo popychać nasz świat do przodu lub zmienią jego bieg w jakiś niesamowity sposób jak wielcy tego świata, o których świat nie zapomina i rozpowszechnia ich życiorysy na kartach historii.
Walczę o każdego czytelnika, bo uważam, że każdy, kto tu trafia, szuka czegoś, co mu pomoże, a takie teksty staram się tworzyć. Moja praca i idee rozpowszechniają się tylko dzięki ludziom. Spędzę znów kilka godzin, udostępniając moje wpisy, a Ty możesz to zrobić, klikając w guzik poniżej. Proszę, zrób to, jeżeli uznasz ten tekst za wartościowy.
[social_warfare]
Dodatkowo możesz zapisać się na newsletter, aby otrzymywać na bieżąco informacje o NOWYM projekcie wydawniczym oraz o nowościach na blogu.
Bycie tu i teraz to bardzo rozsądna postawa…
Ktoś mądry powiedział kiedyś:
„Co jest najśmieszniejsze w ludziach? Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie, by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze, by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości, ani przyszłości. Żyją jakby, nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli”.
I tu wcale nie chodzi o głębokość i trafne ujęcie aspektu społeczeństwa i błędnej pętli myślenia ludzi. Chodzi tu o prosty przepis na codzienność. Proste rozwiązania są najlepsze i pisałem o tym na przykład w artykule o lenistwie. Maksymalne skupienie się na chwili obecnej i bycie bacznym obserwatorem tej mojej codzienności sprawiło, że jakoś mocno i znacząco mi w życiu ulżyło. Przestałem być sfrustrowany przeszłością i niepewny przyszłości. Zacząłem doceniać to, w jakim miejscu się znalazłem niezależnie od położenia i sytuacji. Wszystko nabrało nowego wymiaru i wyraźnych kształtów oraz konstrukcji. I pewnie miało to już wcześniej, a ja z racji przytępionej obserwacji nie widziałem tego, co było, jak już wspomniałem olbrzymim ciężarem.
Naprzód
Przestałem być sfrustrowany przeszłością i niepewny przyszłości. Zacząłem doceniać to, w jakim miejscu się znalazłem niezależnie od położenia i sytuacji. Wszystko nabrało nowego wymiaru i wyraźnych kształtów oraz konstrukcji.
I dalej spoglądam w przód i za siebie. Tylko po to aby wyciągnąć wnioski i dojrzeć to skąd przyszedłem. I to na tyle. Nie grzebię w przeszłości jeżeli to niepotrzebne i nic ze sobą nie niesie. To daje mi naprawdę niesamowitą ulgę w wielu aspektach życia.
Związki to najlepsze lustro nas samych!
O tak! W drugiej bliskiej osobie jak nigdzie indziej możemy przejrzeć wszystkie nasze karykaturalne zachowania. Kłótnie o sprawy kompletnie błahe, zdrady, chwile smutku i radości. To wszystko pozwala nam najszczerzej spojrzeć, co dajemy drugiej osobie i jakimi ludźmi jesteśmy. W zależności od naszej hojności otrzymywać będziemy. I przynajmniej nie chodzi tu aspekty materialne.
Niesamowite również jest to, że łączymy się w pary, rozstajemy się, potem znów się łączymy i podobnie jak z pracą ciągle coś nie gra. I świetnie opisywał to Simon Sinek. Część mózgu odpowiedzialna za emocje nie potrafi mówić i jeżeli coś nam emocjonalnie lub fundamentalnie nie pasuje, to jedyne co możemy wykrztusić to, że „coś jest nie tak”. A życie pokazuje, że wymieniamy się partnerami i partnerkami, i zmieniają się sytuacje oraz imiona i warunki, a problemy pozostają te same. Bo siedzą w nas. I tak w kółko. Jak chomiki w klatce.
Patrz w oczy, swoje…
Olbrzymiej odwagi trzeba, aby spojrzeć w oczy osobie, z którą w związku będziemy do końca życia i w każdej chwili oraz powiedzieć, że coś robi nie tak. I tą osobą jesteśmy my sami. Spojrzenie w lustro i wskazanie sobie samemu swoich wad i niedoskonałości to również objaw dorosłości i sporej inteligencji, która pozwoli nam nabrać perspektywy, podobnie jak spacer po górach. Nie mniej równie ważne jest to, aby te niedoskonałości i wady o ile nam nie przeszkadzają i szkodzą, to żeby nie szkodziły nikomu dookoła. To trochę tak jak z papierosami i alkoholem. Jeżeli palisz w swoim domu, gdzie mieszkasz sam albo upijasz się w samotności i idziesz spać to świetnie. Gorzej, jeżeli te papierosy szkodzą Twoim dzieciom, które śpią obok, albo tłuczesz żonę lub męża pod wpływem alkoholowych libacji. Wtedy ciekawie absolutnie nie jest.
Jest dobrze, jak nie jest źle, ale źle bywa, kiedy nie jest dobrze. „Warto być przyzwoitym”, cytując klasyka.
Im rzadziej chcesz popatrzeć w lustro, tym bardziej prawdopodobne, że coś jest nie tak. I wcale nie chodzi tu o wygląd. Czasami jest tak, że widzi się kogoś na ulicy, kompletnie nam nieznanego i wie się wewnętrznie, że to nie jest dla nas odpowiednia osoba i nie do końca ją lubimy, nawet jej nie znając. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że tym bardziej ma to sens, kiedy znamy tego, na kogo patrzymy. Wtedy jeszcze bardziej niechęć patrzenia na nią jest podejrzana…
Życie, życie jest nowelą…
Świat w swoim okrucieństwie jest piękny i dobry. Nie można definiować i nawet nie wypada go jako miejsce złe i potworne po skali złych rzeczy, jakie przydarzają się ludziom. Bądźmy zmianą, którą w świecie chcemy dostrzegać, też ktoś mądry kiedyś powiedział.
Jeżeli nie pasuje Ci to, że sporo dzieci jest niedokarmianych — weź się za pomoc, boli Cię krzywda zwierząt — zaadoptuj jedno, przeraża Cię wizja wojny, to zaangażuj się w działania pokojowe. Nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że dobrze jest działać w aspektach, które nam się nie podobają lub nas bolą. Podobnie jest ze mną i tym blogiem.
Krok po kroku?
Istnieje prawdopodobieństwo, że jedna osoba świata nie zmieni w jakiś radykalny sposób. Czyny będą mówiły więcej niż słowa, a jesteśmy z natury tacy, że lubimy naśladować. Jeżeli ktoś dostrzeże, same dobre rzeczy w Twoich zachowaniach to istnieje szansa, że będzie dobro naśladował. To nie jest łatwe i wymaga wielu lat ciężkiej pracy i wyrzeczeń, ale warto to robić. I tu przykład idący z mojego najbliższego otoczenia.
Mój bliski znajomy nie lubi koncernowego jedzenia i tego, że produkty są słabej jakości. Dlatego zakupów nie robi w markecie tylko u lokalnych producentów i hodowców. Płaci większe pieniądze, ale kiedy obserwuje jego reakcje i to, w jaki sposób opowiada o tym aspekcie, to jestem absolutnie zaczarowany. I powoli zaraża swoich znajomych tymi opowieściami, a to roznosi się w sposób wirusowy i zaraża kolejnych. I czy jego działania wyeliminują duży udział rynku słabej jakości jedzenia? Pewnie nie, ale najbliższe jego otoczenie i on sam wie, że robi dobre rzeczy w zgodzie ze sobą. A takie rzeczy warto robić zawsze.
Bądź zaangażowany!
I przynajmniej nie chodzi tu o tak oczywiste rzeczy, jak praca czy obowiązki. Zabrzmi to górnolotnie, ale zaangażuj się w swoje życie. Może ktoś Ci podciął skrzydła kiedyś i już zapomniałeś, że chcesz latać. Pomysły nie wypalają, a marzenie o zgrabnej sylwetce to mit?
Chyba nie do końca. Może za mało z siebie dajesz? Albo tylko wydaje Ci się, że żyjesz na sto procent? Chyba że czasami okłamujesz się tylko po to, aby coś sobie usprawiedliwić? Naucz się wkładać buty! I idź, ruszaj już dziś. Biegnij. Leć. I spełniaj marzenia. Tego życzę Ci z całego serca, choć nie widzieliśmy się nigdy na oczy, to możesz być pewien, że jeśli nie Ty sam, to ja jestem jedną z osób, która chce, abyś był szczęśliwy i spełniony. I o dziwo nic z tego nie mam ani w zamian nic nie oczekuje.
Wiem i z całego serca wierzę, że dobro wraca i nawet jeśli obrażam Cię w artykułach i wbijam szpilki raz za razem, to nigdy nie ma w tym żadnej złej intencji. Czasami jest tak, że za mocno się w naszych skorupach pozamykaliśmy i do działania potrzebny jest wstrząs, który staram się wywoływać.
Dziękuję, że dotarłeś do tego miejsca. Wydaje mi się, że to dobra droga, bo czuję się dobrze. Chodź czasami mam w głowie dylemat, czy bardziej cieszyć się z tego, że od dnia narodzin jestem coraz lepszym człowiekiem, czy martwić, że z każdym dniem jest bliżej do nieuchronnego końca?
To chyba zawsze będzie się pojawiać…
Podziękowania za wszystko, co do tej pory dla mnie zrobiliście!
Oprócz tego, że dziękuję czytelnikom za całe ich zaangażowanie, to chciałbym również wymienić kilka osób, które przyczyniły się od dawna do tego, że teraz jestem tym, kim jestem. Osoby w rodzinie pominę, ponieważ należy im się prywatność. W ramach tej samej prywatności również nie umieszczam nazwisk osób, ale one będą wiedziały, że o nie chodzi. Wymienię również osoby publiczne, których nazwiska nie muszę ukrywać ze względu na działalność, jaką się zajmują, a dodatkowo będzie to dla nich reklama ich działań, które na to ewidentnie zasługują.
Bardzo dziękuję.
Ania — za każdą chwilę przeżytą wspólnie i każdą przygodę, która wyryła we mnie ślady do końca życia
Diana — za to, że nie owijasz w bawełnę, wspierasz i jesteś wzorem do naśladowania
Ira — za bezinteresowne zainteresowanie i dobroć, jaką ze sobą niesiesz
Anna — za uświadomienie jak wielką rzeczą jest cierpliwość
Sara — za to, że tak wiele nas łączy, i tak wiele dzieli, a mimo to niewiele się między nami zmienia
Paula — za wszystkie dobre słowa i zainteresowanie
Teraz oni
Kamil — za to, że potrafisz i chcesz zrozumieć, a dodatkowo słuchasz i chcesz słuchać
Marcin — za to, że jesteś dobrym człowiekiem i mimo olbrzymich różnic potrafimy ze sobą rozmawiać bez żadnych barier
Mariusz — za to, że jesteś i się nie zmieniasz
Emil — za to, że dajesz wzór dobroci i prostujesz kręgosłup moralny skrzywiony przez lata
Mikołaj — za cudowną znajomość i wiedzę oraz to, że pokazałeś mi, że świat nie wygląda tak, jak sobie wyobrażamy. I wiele rzeczy jest możliwe oraz za wsparcie w najgorszych chwilach
Szymon i Monika — za absolutną neutralność i otwartość, jakiej nie poznałem nigdzie indziej
Michał Szafrański z bloga www.jakoszczedzacpieniadze.pl – za całą wiedzę i każdy aspekt tego, co robisz, za pomoc w ogarnięciu się finansowym
Łezka w oku się kręci. Tak niewiele i wiele potrzeba, aby zmienić życie jednego człowieka. Wszyscy, którzy nie zostali wymienieni albo mieli negatywny wpływ na moje życie — Wam również bardzo dziękuję. I nie gniewam się. Wręcz przeciwnie — zrobiliście kawał dobrej roboty i już. 🙂
Jeżeli ktokolwiek z czytelników również obchodzi dziś urodziny. To życzę mu wszystkiego, dobrego.
6 komentarzy
Takie rozterki nam towarzyszą przez całe życie. Szczególnie istotna jest potrzeba refleksji, ale też działania. Najlepiej jeśli działanie jest wynikiem wartościowej refleksji popartej sensownym planem.
Witaj!
Idealne ujęcie sprawy. Refleksja która pobudza do działania to chyba początek wszystkiego. Nic dodać nic ująć 🙂
Dziękuje Ci za komentarz.
jako certyfikowany filozof, redaktor i na koniec, chociaż nie najmniej ważne – mógłbyś być moim synkiem 🙂 nie skomentuję młodzieńczych refleksji, ale śródtytuły (lub nagłówki H1 H2 etc 🙂
Otóż po tego rodzaju elementach nie stawia się kropki. Dopuszczalne są natomiast inne znaki interpunkcyjne zamykające zdanie, np.
Mój syn mordercą?
Kocham i cierpię!
Magia, chiromancja…
W praktyce wydawniczej spotyka się tytuły bądź nagłówki złożone z dwóch, a częściej z trzech równoważnych członów. Jeśli elementy te składa się w ciągu, mogą być rozdzielone myślnikami, kropkami lub przecinkami, np.
Kultura – komunikacja – literatura
Wydawcy. Rynek. Odbiorcy
Język, historia, kultura
Dobry wieczór.
Bardzo dziękuję za uwagi. Z największą przyjemnością wezmę się za poprawę i naukę w tej kwestii.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Bardzo długi post ale za to jaki piękny i głęboki! Warty przeczytania. Naprawdę daje do myślenia. Zgadzam się z tym co piszesz i cieszmy mnie to, że są ludzie młodzi, którzy mają takie zdrowe, fajne i po prostu bardzo dojrzałe ale nie za bardzo podejście do otaczającego nas świata. Brawo Ty! ten wpis pozytywnie mnie zaskoczył. ” Świat w swoim okrucieństwie jest piękny i dobry” – mój ulubiony kawałek. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Polecam mindfulness jako coś ciekawego i być może dla Ciebie nowego.
Dziękuję za komentarz i miłe słowa. Zapraszam ponownie! 🙂
Comments are closed.